Na Górze Chełmskiej odbyła się 26. Ogólnopolska Pielgrzymka Trzeźwości.
Pielgrzymi wyszli na trasę 6 sierpnia wczesnym rankiem spod kościoła pw. Ducha Świętego w Koszalinie. Do sanktuarium na Górze Chełmskiej dotarli przed godz. 11. Idąc ulicami miasta, modlili się śpiewem, odmawiając Różaniec lub maszerując w ciszy.
W pielgrzymce co roku biorą udział nie tylko trzeźwi alkoholicy, ale także rodziny osób uzależnionych, jak również wszyscy ci, dla których troska o trzeźwość jest ważną sprawą. Całą trasę tegorocznej pielgrzymki razem z uczestnikami przeszli: bp Krzysztof Włodarczyk, wieloletni duszpasterz trzeźwości, ks. Piotr Zieliński, aktualny diecezjalny duszpasterz trzeźwości, oraz kilku innych kapłanów.
Osoby uzależnione doskonale wiedzą, że trzeźwość nie jest stanem, który osiąga się raz na zawsze. Żeby ją utrzymać, trzeba nieustannie walczyć. Trzeźwość jest drogą, na której nie można się zatrzymać, inaczej łatwo o powrót do piekła uzależnienia.
- Nie piję od 16 lat. Wiem, że bez Pana Boga byłoby mi bardzo trudno. Podobnie zresztą bez wsparcia innych osób uzależnionych. Przez te 16 lat miałam momenty kryzysu i wtedy szukałam także pomocy u przyjaciół z AA. Pan Bóg i drugi człowiek potrzebni są w trzeźwieniu - mówi Barbara z Białogardu.
- Ja dopiero zacząłem tę drogę. Nie piję od 2 miesięcy, a piłem ponad 30 lat. Bardzo chcę, żeby mi się udało. Mój syn też pije. Chciałbym, żeby z tego wyszedł, ale jak mam mu pomóc, kiedy sam mam problem? Wiele zawdzięczam żonie. Proszę Boga o pomoc - przyznaje Józef również z Białogardu.
- Mój tata niedawno przestał pić. Nie chcę już więcej tego koszmaru. Modlę się za niego - wyznaje 17-letnia Ola spod Koszalina.
Na Górze Chełmskiej konferencję na temat trzeźwości wygłosił ks. Henryk Grządko z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Mszy św. o godz. 12 przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk.
- Alkoholik może być szczęśliwy - powiedział biskup w homilii. Pod warunkiem, jak podkreślił, odnosząc się do Ewangelii o przemienieniu Pańskim, że ta ciężka choroba stanie się dla człowieka, który w nią popadł, swoistą Górą Tabor, czyli miejscem doświadczenia majestatu i bliskości Boga, po którym na świat i na życie patrzy się już zupełnie inaczej. - Wszystko może się zmienić. Także przez tę chorobę można przejść razem z Jezusem, doświadczyć mocy wyzwolenia i nieść potem to orędzie innym - mówił bp Włodarczyk.
W organizację pielgrzymki, oprócz kurii biskupiej, co roku włącza się także koszalińskie koło Towarzystwa Pomocy Brata Alberta.