Mali pacjenci z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu mają dla papieża niezwykły prezent! To licząca 200 stron książka pełna ich rysunków i listów do Ojca Świętego.
Natalka ma niespełna 10 lat i powoli wraca do zdrowia, a gości czaruje uroczym uśmiechem. W Prokocimiu leczy się od miesiąca - trafiła tu na skutek nieszczęśliwego wypadku.
Najpierw trochę czasu spędziła leżąc na intensywnej terapii. Teraz jest już na zwykłym oddziale, ale na razie nie może jeszcze wyjść do domu, dlatego bardzo cieszy się, że już za tydzień w holu szpitala spotka się z papieżem Franciszkiem. Do radości ma jeszcze jeden powód: jej rysunek znajdzie się w książce, którą papież dostanie od chorych dzieci.
- S. Bożenka przyszła do mnie pewnego dnia i powiedziała, że ma propozycję - żebym narysowała coś dla papieża. I narysowałam kwiatek - taki, jaki chciałabym dać Ojcu Świętemu - opowiada.
Na dole kartki jest też wklejone zdjęcie papieża, żeby nie było wątpliwości, iż ten słonecznik jest właśnie dla niego. Wykonanie go było dla Natalki nie lada wyzwaniem, bowiem gdy rysowała, była tuż po ciężkiej operacji i trudno miała utrzymać kredki w ręce. W pracę włożyła jednak całe serce!
- Pomysł na książkę z listami i rysunkami od dzieci powstał dlatego, że nie wszystkie dzieci będą mogły osobiście spotkać się z Ojcem Świętym, a bardzo by tego chciały. Pomyśleliśmy więc, żeby zrobić coś, co będzie wyrażało miłość dzieci do papieża. A książkę Ojciec Święty weźmie przecież do ręki, przeczyta ją, zobaczy narysowane serca, zdjęcia dzieci - mówi s. Bożena Leszczyńska OCV pracująca (wraz z ks. Lucjanem Szczepaniakiem) w kapelanii USD.
Co ważne, niektóre listy zostały przetłumaczone na język włoski.
- Dla dzieci te rysunki i listy są formą bliskiego kontaktu z papieżem, dlatego dzieci bardzo ucieszyły się z propozycji i podjęły wyzwanie. Nie spodziewałam się jednak, że prac będzie tak dużo - jest ich już ponad dwieście, a dostajemy kolejne! - opowiada s. Bożena.
Wszystkie prace zostały zeskanowane i złożyły się na książkę, którą papież dostanie, gdy w piątek 29 lipca odwiedzi Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu. Z kolei te rysunki, które dopiero powstają, stworzą drugi tom książki, która do papieża zostanie wysłana pocztą.
Ciekawostką jest, że niektóre dzieci dla papieża rysowały po cichutku, zanim jeszcze było wiadomo oficjalnie, że papież je odwiedzi, i zanim ktokolwiek pomyślał, żeby zrobić mu taki prezent. A dzieci już wtedy wierzyły, że skoro przyjedzie do Krakowa na ŚDM, to nie może do nich nie wstąpić "po drodze".
- Te wszystkie prace to dary bezcenne, bo robione z wielkim trudem. Dzieci zaskakują nas też swoją mądrością życiową - mądrością krzyża, którą przerastają nas, dorosłych. One wiedzą, że papież jest następcą Jezusa na ziemi, który je rozumie i przyjedzie, żeby pocieszyć, umocnić w cierpieniu podczas pobytu w szpitalu, dodać sił - zapewnia s. Bożena.
Dzieci w swoich pracach chciały więc obdarować Ojca Świętego uśmiechem takim, jakim papież obdarza chorych i niepełnosprawnych. Wklejały więc swoje zdjęcia z najpiękniejszych dni (np. Pierwszej Komunii) i opowiadały o sobie, jak tylko umiały. Malowały też piękne portrety uśmiechniętego papieża. Nade wszystko prosiły jednak, by papież nie zapomniał o nich w modlitwie.
- Warto dodać, że dzieci pisząc i rysując cały czas modliły się za papieża, więc ta praca miała głęboki wymiar - podkreśla s. Bożena i dodaje, że jeden z listów będzie bardzo szczególny. Napisał go bowiem Łukasz, chłopiec, który kiedyś był zdrowy, a dziś nie widzi, więc to, co chciał powiedzieć papieżowi, napisał Brailem.
Wiele wysiłku w napisanie listu włożyła też 17-letnia Paulina. Na oddziale onkologii leży od roku. - I to prawie bez ruchu - mówi. - To znaczy: na leżąco jem, myję się, piszę, robię wszystko inne, ale nie mogę wstawać. Ale kiedyś jeszcze pojadę do Watykanu! A za tydzień spotkam się tu z papieżem. Mój list będzie z kolei odpowiedzią na list, jaki od niego dostałam, bowiem gdy miałam pierwszą operację, moja matka chrzestna wysłała do Watykanu list z prośbą o modlitwę. Papież odpisał, więc teraz i ja odpisuję - mówi dziewczyna.
Paulina zachorowała jesienią 2014 r. i od tego czasu przeszła już bardzo dużo. Duży jest też guz, który usadowił się na jej rdzeniu kręgowym tak, że uciska na nerwy nogi i na miednicę. Obecnie Paulina przyjmuje specjalny lek, który ma spowodować, że guz zwapnieje i będzie można go usunąć. Leżąc w szpitalu dużo rozmawia z Panem Bogiem (o czym też pisze w liście do Franciszka), do którego bardzo się zbliżyła w chorobie. - Dziękuję Mu za tę "przygodę" i za ludzi, których spotkałam w chorobie, a na żywo porozmawiam z Bogiem w odległej przyszłości, bo na razie to ja tu zdrowieję i za jakiś czas będę chodziła. Już mogę poruszać nogą! - zapewnia.