Niemożliwe? Na pewno nie w czasie Światowych Dni Młodzieży.
Chwilę po 15.00 błogosławieństwem i modlitwą rozesłania młodzi, którzy przyjechali do Katowic ze Wspólnotą św. Jana, ruszyli w miasto.
Na rynku, przy strefie kultury, w parku Kościuszki oraz w kościele ojców dominikanów śpiewem, tańcem, modlitwą i świadectwem mówili Ślązakom o Bogu.
Niektórzy z nich odważyli się także na rozmowę z Polakami. Kapłani z międzynarodowej wspólnoty służyli sakramentem pokuty, rozmową, modlitwą i błogosławieństwem.
Pielgrzymi dla mieszkańców stolicy Górnego Śląska na karteczkach w kolorach ŚDM przygotowali też fragmenty z Pisma Świętego.
- Oddajcie się w ręce Maryi. Tak jak mama opiekuje się swoim chorym dzieckiem, tak Maryja opiekuje się nami. Tyle że sto razy bardziej - przekonywali ze sceny młodzi Francuzi.
O Bogu mówili w samym centrum miasta, na rynku przy Teatrze Wyspiańskiego. Wiele osób zatrzymywało się i z entuzjazmem słuchało ich śpiewu i świadectw. Niektórzy mieli okazję z nimi porozmawiać.
Francuzi, dziękując katowiczanom za gościnność, zapewnili ich, że otwierając swoje domy, przyjęli także Jezusa.
O Jezusie usłyszeć mogli także Polacy przechodzący obok siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Tam grupa anglojęzyczna swoje spotkanie rozpoczęła Koronką do Miłosierdzia Bożego odmawianą w językach świata.
Na ewangelizacji w tym miejscu zgromadzili się m.in. młodzi z Anglii, USA, Holandii, Włoch, Litwy, Filipin oraz Polski. Zachęcali, by zaufać Jezusowi, który jest światłością.
Świadectwem z młodymi i Ślązakami podzielił się ojciec Stefan (Marie Etienne) ze wspólnoty św. Jana. To Francuz posługujący na Filipinach. Tam wiary uczył się od 21-letniej dziewczyny umierającej z powodu ciężkiej wady serca. Mimo operacji, na którą zebrano pieniądze, nie udało jej się uratować.
"Już wiem, dlaczego Jezus pozwolił mi na tę chorobę. To dlatego, żeby lepiej Go poznać i przekazać innym Jego słowo" - napisała w małym notesie adresowanym do ojca Stefana. Zeszyt otrzymał tuż po jej śmierci. Ma go ze sobą także w Katowicach.
- Ona przekazywała innym słowo Boże, dlatego ja tak często mówię właśnie o niej. Mówię: "Rocia, ty już nie jesteś w stanie tu na ziemi głosić słowo Boże. Ale twój testament może dotknąć wielu młodych". Miała 21 lat, podobnie jak wy, i poprzez chorobę była w stanie odkryć miłość Boga - przekonywał ojciec Stefan.
Dodał, że dopiero otrzymując ten notes zapisany świadectwem młodej dziewczyny z Filipin, znalazł pokój serca. Wcześniej prosił Boga o cud, nie umiał pogodzić się z jej przedwczesną śmiercią.
- Zrozumiałem, że była gotowa na niebo. Miała świętość w swoim sercu - zaświadczył.
Ojciec zachęcał także innych, by w swoich niepowodzeniach, trudnościach w domu, pracy, relacjach szukali Boga. I Jego miłosierdzia.