Jak być dobrym tatą? Występować w pakiecie z mamą.
To nic trudnego być ojcem biologicznym, no chyba że się jest feministką z takimi roszczeniami. Ale być ojcem naprawdę, no to już rzecz trudniejsza. Prawdziwemu ojcu dziecko może się zwierzyć „jak ojcu”, może go „jak ojca” prosić o radę, może się czuć przy nim bezpiecznie – „jak przy ojcu”. Trudno jednak, żeby dzieci miały zaufanie do kogoś, kto swoim zachowaniem pokazuje, że nie jest godny zaufania.
Spotkałem kiedyś pana, który zastanawiał się, jak ma być dobrym ojcem dla swoich małych jeszcze dzieci. W trakcie rozmowy okazało się, że bywa w domu z doskoku, bo się z żoną „rozeszli”, a on teraz znalazł sobie inną panią.
No cóż – w tych warunkach to raczej ciężko będzie. Skoro facet nie jest wierny najświętszemu zobowiązaniu, jakie złożył żonie przed Bogiem i w obecności ludzi, to jak dzieci mają go uważać za człowieka słownego i odpowiedzialnego? Skoro tata nie tylko je opuścił, ale i zdradza mamę, to alimentami nie kupi sobie autorytetu, nawet jeśli do alimentów dorzuca prezenty.
Śmiem twierdzić, że nie może być dobrym ojcem mężczyzna, który nie jest dobrym mężem. Ja wiem, że w tej koncepcji na najlepszych ojców wychodzą wdowcy, ale w każdej innej sytuacji ojcostwo nie będzie pełne, jeśli ojciec skupia się bardziej na dzieciach niż na żonie. A tym bardziej, jeśli żonę w ogóle lekceważy. Choćby obsypywał dzieci pieniędzmi, słodyczami i elektroniką, choćby woził je co weekend do cudnych miejsc – jeśli robi to zamiast miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej, nic z tego nie będzie. Mężczyzna ślubuje żonie, a nie dzieciom – i gdy o tym pamięta, w rodzinie wszystko nabiera odpowiednich proporcji. Dzieci wychowują się jakby przy okazji miłości rodziców – ale to jest właśnie najwłaściwszy sposób wychowania.
Jaki więc jest najlepszy dla dzieci, normalny dzień ojca? Spędzony z matką.