Wciąż za mało skuteczne są działania mające zapobiegać temu zjawisku - zwracają uwagę kontrolerzy z NIK.
Zdaniem NIK możliwości odizolowania sprawcy przemocy od ofiar wciąż są zbyt małe. Z ustaleń kontrolerów wynika, że niewystarczające jest wsparcie, które mogą uzyskać ofiary. O ile schronienie w sytuacji przemocy zapewniają praktycznie wszystkie ośrodki, to jednak warunki do uzyskania zakwaterowania ofiarom stworzono w zaledwie 9 spośród 24 gmin - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Czas oczekiwania np na mieszkania komunalne czy socjalne wynosi nawet 2 lata. Ta sytuacja jest nieakceptowalna, szczególnie z uwagi na fakt, że najczęściej to osoby dotknięte przemocą muszą opuścić miejsce zamieszkania.
Kolejnym problemem wskazanym przez kontrolerów jest brak dostępu do pełnego pakietu pomocy. O ile poradnictwo socjalne funkcjonuje poprawnie, o tyle jednak na wsparcie psychologiczne czy prawne ofiary przemocy domowej mogły liczyć tylko w 20 spośród 24 wyznaczonych do tego ośrodków. W 14 ośrodkach byli dostępni specjaliści poradnictwa rodzinnego, a zaledwie w 7 - specjaliści zajmujący się pracą z dziećmi.
Według ustaleń NIK, grupy wsparcia zostały zorganizowane w 16 ośrodkach, grupy terapeutyczne w 11. Co więcej, niespełna 5% uprawnionych zdecydowało się skorzystać z tej formy pomocy.
Największym jednak problemem, na jaki wskazuje NIK, jest praca ze sprawcami przemocy. W skontrolowanych placówkach zaledwie 10-20 proc. sprawców odpowiadało na wezwania zespołów pomocowych. Poza tym sam fakt, że sprawca nie jest w żaden sposób zobligowany do korzystania z porad specjalistów i nie musi wypełniać kierowanych do niego poleceń, utwierdza go w procederze, którego się dopuszcza. Jak podaje NIK, tylko niewielki odsetek sprawców uczestniczy w programach oddziaływań korekcyjno-edukacyjnych. W skontrolowanych jednostkach było to około 2-3 proc. sprawców. Zaledwie połowa z nich kończy te programy.