Kontrolowane poślizgi, symulacja dachowania i alkogogle na Bemowie. 24 kierowców biskupów trenowało na motodromie na warszawskim Bemowie.
Codziennie wożą polskich biskupów. Rocznie przejeżdżają nawet 50 tys. km, wioząc ordynariuszy i biskupów pomocniczych nie tylko w granicach rozległych nieraz diecezji, ale także po całej Polsce.
Gdy biskupi obradowali w siedzibie Episkopatu Polski, oni trenowali na Bemowie pod okiem licencjonowanych kierowców rajdowych i wyścigowych w Akademii Jazdy Opla. Na motodromie wraz z instruktorami techniki jazdy ćwiczyli m.in. kontrolowane poślizgi i jazdę samochodem terenowym po bezdrożach.
- Nie nauczymy nikogo w ciągu kilku godzin panować nad poślizgiem, ale pomożemy zobaczyć granice, których nie można przekroczyć bez utraty panowania nad samochodem. To ważne, bo może tym kierowcom lub przewożonym przez nich osobom uratować życie - mówi Marcin Stuszewski, zawodnik Supermoto i Motocross, wicemistrz Pucharu Polski w wyścigach Cross Country 2013 i założyciel Akademii Jazdy Opla.
Kierowcy biskupów na autodromie
Gość Warszawski
Na terenie Autodromu Automobilklubu Polski na warszawskim Bemowie kierowcy biskupów z całej Polski spotkali się m.in.z Jackiem Czachorem i Markiem Dąbrowskim z Orlean Team, którzy zaprezentowali im samochód z Rajdu Dakar. Wcześniej, dzięki mł. insp. Wojciechowi Pasiecznemu, poznali nowelizacje przepisów bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Nieraz zdarzyło mi się, że wiedza z takiego szkolenia przydała się na drodze. Ale bywają sytuacje, w których tylko działaniem Opatrzności można sobie wytłumaczyć to, że udaje się uniknąć kolizji. Inna sprawa, że nie znam kierowcy, który wioząc biskupa, miałby wypadek. Chyba Ktoś nad nami specjalnie czuwa - mówi jeden z kierowców z diecezji na wschodzie Polski.
Symulator dachowania. Działa nie tylko na wyobraźnię Tomasz Gołąb /Foto Gość - Kiedyś na drogę wyskoczyło nagle dziecko. Do dziś się dziwię, jak udało się wtedy wyhamować - wspomina ks. Bernard Koś, ekonom diecezji gliwickiej i kierowca bp. Jana Kopca. - Po to są szkolenia, żebyśmy nauczyli się reagować bezpiecznie nawet w takich sytuacjach - dodaje.
- Dobry kierowca "składa się" z wiedzy i doświadczenia. Na autodromie, w bezpiecznych warunkach, aranżujemy niebezpieczne sytuacje po to, żeby każdy mógł zobaczyć, jak by się zachował - wyjaśnia Mariusz Stuszewski.
Dziś większość kierowców biskupów to osoby świeckie. - Jeżdżę z abp. Józefem Kupnym od czterech lat. To praca wymagająca dyspozycyjności, ale też bardzo ciekawa. Na takim szkoleniu jestem po raz trzeci. Za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego - mówi Marek Zmysłowski, wchodząc do symulatora dachowania.
Obok można było przekonać się, o ile "wzrasta" waga przedmiotów w samochodzie podczas zderzenia, albo - dzięki specjalnym alkogoglom - jak się czuje kierowca z trzema promilami alkoholu we krwi.
Szkolenie dla kierowców już po raz 12. zorganizowała - wraz z Akademią Jazdy Opla i Automobilklubem Polskim - MIVA Polska.
- Po raz pierwszy takie szkolenie odbyło się rok po śmierci bp. Jana Chrapka, który w 2002 r. zginął w wypadku samochodowym, na drodze z Warszawy do Radomia - mówi ks. Jerzy Kraśnicki z MIVA Polska, zastępca Krajowego Duszpasterza Kierowców.