Policjanci interweniujący w sobotę w Gdańsku w związku z Marszem Równości i protestem narodowców zachowali się profesjonalnie, ale mamy wątpliwości co do zastosowanego środka przymusu - ocenił w środę komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk.
Zapowiedział też, że przypadek z Gdańska zostanie wykorzystany do szkoleń.
Chodzi o interwencję wobec córki radnej PiS. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak ocenił w poniedziałek, że nieakceptowalny był "fakt brutalnego potraktowania przez policję młodej kobiety, która, nic nie wskazywało na to, że jest agresywna, powalenie na ziemię tej pani, skrępowanie, przyciskanie do ziemi".
Jeszcze w niedzielę komendant główny zlecił przeprowadzenie kontroli. Jak powiedział Szymczyk, policyjny zespół analizował wszystkie materiały związane zarówno z zabezpieczeniem dwóch zgromadzeń w Gdańsku, jak i samych czynności związanych z zatrzymaniem konkretnej osoby.
"Relacjonowałem panu ministrowi wstępne wyniki kontroli w Gdańsku. Policjanci zachowali się profesjonalnie, jeśli chodzi o kwestię ustalenia sprawcy przestępstwa i zatrzymania. Wątpliwości dotyczą jedynie realizacji pewnych procedur i algorytmów w kwestii zatrzymania tej osoby. Chodzi o współmierność użytych środków przymusu bezpośredniego" - powiedział w środę PAP nadinsp. Szymczyk.
"Będziemy to dogłębnie analizować. Zapewniam, że panu ministrowi jak i nam leży na sercu profesjonalizm policji, dlatego wspólnie uznaliśmy, że ten przypadek należy wykorzystać do szkoleń" - zapowiedział komendant.
Podkreślił, że zatrzymanie było zasadne, bo "istniało duże prawdopodobieństwo, że osoba zatrzymana mogła dopuścić się przestępstwa". Dodał, że policja przygotowuje materiały do prokuratury z wnioskiem o objęcie tej osoby aktem oskarżenia za udział w zbiegowisku.
Komendant zwrócił też uwagę, że kobieta została zwolniona i nie złożyła zażalenia ani na fakt zatrzymania, ani na jego sposób.
Szef MSWiA powiedział w środę w RMF FM, że kobieta "mogła być zatrzymana i powinna być zatrzymana w inny sposób". "Wydałem takie polecenie komendantowi głównemu policji, żeby były konkretne szkolenia wobec policjantów" - poinformował.
W poniedziałek Błaszczak powiedział, że przekazał komendantowi głównemu, że nie akceptuje zachowania, które "wskazuje, że policja jest silna wobec słabych, a policja powinna być silna wobec silnych". Pytany w TVN24, czy reaguje tak dlatego, że interwencja dotyczy córki radnej PiS, odpowiedział, że "w każdej sytuacji, w której kobieta jest (tak) traktowana przez mężczyzn", ocenia to krytycznie.
Tę wypowiedź Błaszczaka krytykowali gdańscy radni PO, których zdaniem "minister w sposób jawny broni córki swojej partyjnej koleżanki, zamiast wesprzeć policję".
W sobotę po południu w Gdańsku policja skierowała na alternatywną trasę Trójmiejski Marsz Równości. Doszło do kilku starć między policją a grupami działaczy środowisk narodowych demonstrującymi przeciwko Marszowi Równości. Na funkcjonariuszy, wyposażonych w kaski i tarcze, rzucano m.in. kamienie i butelki.
Policja kilkakrotnie wzywała przez megafony manifestujących ze środowisk narodowych i prawicowych do rozejścia się. Według policji w Trójmiejskim Marszu Równości wzięło udział ok. 800 osób, a w kontrmanifestacji ok. 200 osób.