Znam owce moje, a moje Mnie znają.
Jezus powiedział do faryzeuszów: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.
Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz”.
Ja jestem owcą. Należę do stada, z którym przemierzam kolejne dni, tygodnie, lata. Mojemu stadu nie przewodzi zarządca, który nie jest pasterzem lecz wyrobnikiem, nie posiada swoich owiec, a jedynie pozostaje na czyichś usługach, robi to dla zysku. Najemnik używa stada dla swoich celów, ale w razie zagrożenia nie zawaha się stado opuścić i uciec. Stado, którego jestem częścią, jest stadem z obustronnego wyboru. Wzajemność jest jego pierwszorzędną cechą, wzajemność paradoksalnie nierówna, mocno przechylona w stronę właściciela stada. Mój Pasterz nie tyle stado ma, co zna osobiście każdą z owiec, miłuje, troszczy się, kocha. Mój Pasterz po pierwsze JEST, po wtóre jest dobry, a po trzecie oddaje siebie za owce. Daje się poznać i zna każdą, nie chce niczego w zamian, a daje się w całości, kocha bezwarunkowo, choć nie jest to gwarantem wzajemności. Mój Pasterz nigdy nie liczy na jakikolwiek zysk, chyba że przymnożenia miłości. Cudownie jest budzić się kolejnego poranka i dziękować, że „Pan jest Pasterzem moim, niczego mi nie braknie”.