Kamil Misztal jest jedynym zawodnikiem amp futbolu na Lubelszczyźnie. Choć zamiast nogi ma protezę, czuje się bardziej sprawny niż wielu pełnosprawnych i przekonuje, że każdy z nas jest na swój sposób niepełnosprawny.
Dziś ma 25 lat. Gdy miał niespełna dwa, poparzył sobie obie nogi i ręce. Ręce udało się uratować. Jedną nogę też, choć ani nie wygląda ani nie sprawuje się tak jak powinna. Niestety druga noga mimo wieloletniej walki o nią, musiała zostać amputowana.
Żeby dobrze funkcjonować, chłopakowi potrzebna była proteza.
- Grałem w siatkówkę na siedząco i jeździłem na rowerze, chciałem jednak móc normalnie chodzić - opowiada Kamil.
O pomoc poprosił Jaśka Melę. - Podsunął mi pomysł zbierania nakrętek. Potrzebowałem 40 tys. zł na protezę - wyjaśnia. Akcja ruszyła pełną parą. W zbieranie plastiku zaangażowali się koledzy Kamila, lubelskie szkoły, firmy i osoby prywatne. W ciągu pół roku udało się zebrać 20 ton nakrętek.
Gdy okazało się, że przedsięwzięcie się udało a pieniędzy zebrano więcej niż było potrzeba, Kamil postanowił sam zacząć pomagać. W maju 2013 r. zarejestrował fundację "Krok do marzeń". - Mamy troje podopiecznych - opowiada. - To na razie malutki sukces, ale wiem, że bez naszej pomocy 7-letni Oskar do dziś by nie chodził. Gdy go poznałem, ledwo raczkował. Teraz robi swoje pierwsze kroki i idzie mu całkiem nieźle.
- Mam świadomość, że ja nie naprawię i nie uzdrowię całego świata, ale jeśli pomogę nawet tylko tym trzem osobom, to będzie dla mnie wielka satysfakcja - przekonuje chłopak.
Chłopak rozpoczął też przygodę z nietypowym sportem. - Gdy zbierałem nakrętki na swoją protezę, zgłosiła się do mnie firma protetyczna, która zaproponowała, że wykona dla mnie protezę taniej, jeśli spróbuję swych sił w amp futbolu - opowiada. - Zupełnie nie wiedziałem, co to jest. Wiedziałem tylko, że na trening mam zabrać kule - dodaje.
Dziś Kamil jest jedynym zawodnikiem po wschodniej stronie Wisły, który gra w amp futbol. W Polsce jest pięć drużyn. - Ja gram w Lamparcie Warszawa, ale moim wielkim marzeniem jest założenie takiej drużyny na Lubelszczyźnie. U nas są osoby po amputacjach, ale trudno mi do nich dotrzeć, bo często siedzą pozamykane w domach.
Oprócz gry w amp futbol Kamil cały czas uprawia także kolarstwo. W zeszłym roku dla podopiecznego swojej fundacji przejechał na rowerze 1000 km i jest pierwszym w Polsce niepełnosprawnym, który pokonał taki długi dystans. - Chodziło też o to, by oprócz zebrania pieniędzy pokazać, że mimo dysfunkcji jesteśmy w stanie realizować swoje marzenia, pasje i robić rzeczy pozornie niemożliwe. Nasze ciało można przezwyciężyć, tylko trzeba chcieć.
Kamil już wkrótce się żeni. Wkrótce także wyruszy w kolejną rowerową podróż. Tym razem będzie miał do przejechania 2016 km. Nie chce zdradzać na razie szczegółów trasy ani współorganizatorów przedsięwzięcia. Wiadomo jednak, że chce wesprzeć kolejne potrzebujące osoby. Na pytanie o swoją niepełnosprawność odpowiada: - Niepełnosprawność siedzi u ludzi w głowie. Niepełnosprawność to jakaś dysfunkcja. Każdy się przecież czegoś boi i nie jest w stanie czegoś zrobić, więc każdy w jakiś sposób jest niepełnosprawny. Ja nie czuję się niepełnosprawny. Czasami wręcz wydaje mi się, że jestem bardziej sprawny, niż niektórzy pełnosprawni.