Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. J 12,48
Jezus tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.
Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby nikt, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić.
Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ojciec, który Mnie posłał, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział».
W dzisiejszej Ewangelii Jezus pokazuje, że to dzięki wierze człowiek porzuca mroki grzechu i staje się uczestnikiem Bożej światłości. Wiara jest bowiem środkiem do zjednoczenia z Bogiem i daje nam przystęp do Jego serca – wprowadza w najtajniejszą głębię Bożego życia i szczęścia. Nic więc dziwnego, że Jezus traktuje naszą wiarę bardzo poważnie, co więcej – wykorzystuje ją do tego, aby obdarzać nas swoją bliskością. Czy to nie w wierze właśnie pozwala siebie zobaczyć i usłyszeć? W efekcie, wpatrując się w Jego oblicze i słuchając Jego słów, stajemy wobec miłości Ojca Niebieskiego, jeśli oczywiście słowa te przyjmiemy. Niestety, nie zawsze chcemy to uczynić, wymawiając się tysiącem ważnych powodów. Nie zdajemy sobie sprawy, że odrzucone słowo powróci do nas w dniu sądu, aby nas oskarżyć. I to nie Jezus będzie nas sądził, ale wzgardzona przez nas Dobra Nowina, którą Syn Boży głosi nam z nakazu Ojca. Nie lekceważmy tego. Słowo Boga nie opowiada nam o wieczności. Ono jest życiem wiecznym.