Mieszko I mógł być ochrzczony w Poznaniu w kaplicy pałacowej, której relikty odkryto na Ostrowie Tumskim - uważa archeolog prof. Hanna Kóćka-Krenz z Instytutu Prahistorii UAM. Jej zdaniem skromną wiedzę na temat początków polskiej państwowości wzbogacić mogą prace archeologiczne.
Rafał Pogrzebny: Dlaczego tak mało wiemy o tym, kiedy i gdzie Mieszko przyjął chrzest?
Prof. Hanna Kóćka-Krenz: Nasza wiedza, oparta zarówno o rodzime, jak i europejskie źródła, jest rzeczywiście bardzo skromna. To, co wiemy o początkach chrześcijaństwa na tych ziemiach, procesie formowania się państwa, sposobie jego funkcjonowania, to na dobrą sprawę głównie efekt wieloletnich prac wykopaliskowych na terenie piastowskiej domeny.
Czy źródeł pisanych nie ma, bo nie było komu dokumentować chrztu?
Nasze źródła pisane są skromne chociażby dlatego, że uległy destrukcji. Ziemie piastowskie już u zarania państwa przeżyły niszczący, rabunkowy najazd czeskiego księcia Brzetysława. Wiadomo z kronik polskich i czeskich, że Brzetysław rabował w naczelnych grodach państwa wszystko, co tylko się dało. Spustoszenie, jakie poczynił było takie, że - jak podają kroniki - dzikie zwierzęta znalazły legowiska w katedrach w Poznaniu i Gnieźnie. Jeśli nawet na przełomie X i XI wieku sporządzono dokumenty z zapiskami dotyczącymi m.in. chrystianizacji, a mógł to być chociażby rocznik biskupa Jordana, to one przepadły.
Skąd w takim razie mamy tak dokładną datę uroczystości chrzcielnych Mieszka? Bo tegoroczne uroczystości mają się odbyć dokładnie 1050 lat po 14 kwietnia 966 roku.
Trzeba sobie uzmysłowić, że data dzienna, a nawet data roczna jest wykoncypowana - żadne źródło tej daty nie przekazuje. Wyliczono ją na podstawie kroniki biskupa merseburskiego Thietmara. Wiemy z niej, że Mieszko ochrzcił się albo rok, albo trzy lata po zawarciu małżeństwa z Dobrawą. Zapiska źródłowa jest niejednoznaczna, ale historycy uzgodnili, że Mieszko, jako gorliwy neofita, dał się ochrzcić już po roku od ślubu. Jeśli przyjąć, że był to rok 966, to 14 kwietnia wypadała Wielka Sobota - dzień, gdy święci się ogień i wodę oraz zwyczajowo odbywały się uroczystości chrzcielne.
Czy z określeniem miejsca chrztu jest równie wiele problemów?
Część mediewistów uważa, że chrztu Mieszka dokonano poza granicami piastowskiej domeny. Wskazywana jest np. Ratyzbona, może nawet w obecności cesarza jako ojca chrzestnego. Druga grupa historyków lokuje chrzest na terenie Wielkopolski. Osobiście jestem przekonana, że fakt ten miał miejsce tutaj, w państwie piastowskim.
Chrzest władcy powinien pociągać za sobą przykładem innych, to musiało być wydarzenie na oczach ludu. Ważny jest też argument wynikający z milczenia źródeł: odbywające się na terenie Cesarstwa Niemieckiego chrzty władców ościennych krajów były skrzętnie odnotowywane w źródłach pisanych. Zaś o chrzcie Mieszka nie ma w nich ani słowa. A przecież np. kronikarz Thietmar nie odmówiłby sobie przyjemności odnotowania faktu chrztu polskiego władcy na niemieckich ziemiach, z niemieckich rąk.
W którym z grodów mogła nastąpić ta uroczystość? Na Ostrowie Lednickim i w Poznaniu znalezione zostały pozostałości urządzeń uznawanych za baptysteria, w których mógł być chrzczony Mieszko.
Jeśli przyjmiemy interpretację, że odnalezione relikty są pozostałościami urządzeń chrzcielnych, to sądzę, że są one raczej śladem następstw chrztu pierwszego władcy. Gdy Mieszko i jego otoczenie zostali ochrzczeni, potrzebne były miejsca, gdzie do obrządku chrztu mogły przystąpić większe grupy poddanych.
Co nie rozwiązuje problemu z chrzcielnicą Mieszka.
My nawet nie wiemy jak ceremonia jego chrztu mogła wyglądać. Przecież książę mógł mieć tylko głowę pokropioną święconą wodą, mógł zostać nią polany z naczynia, mógł też zostać w niej zanurzony, co wymagałoby odpowiednio większego pojemnika. Znamy przekazy ikonograficzne, ukazujące służące temu celowi pojemniki w rodzaju cebrzyka - na przykład obrazujące chrzest frankijskiego władcy - Chlodwiga. Chrzcielnica Mieszka wcale nie musiała zachować się do naszych czasów. Równie dobrze mogło to być urządzenie tymczasowe, przystosowane na tę jedyną ceremonię.
W 1999 r. w Poznaniu, na terenie Ostrowa Tumskiego, w okolicy kościoła Najświętszej Marii Panny zespół archeologów pod Pani kierunkiem odnalazł relikty palatium Mieszka I. W następnych latach odkryliście też fundamenty pałacowej kaplicy. Czy to mogło być miejsce tej przełomowej uroczystości?
Jestem zdania, że poznański pałac i kaplica pałacowa zostały wzniesione w związku z przybyciem Dobrawy na ziemie piastowskie. Teza, że kaplica pałacowa służyła obrzędowi chrzcielnemu jest rzeczywiście bardzo kusząca.
Na ile prace Pani zespołu na Ostrowie Tumskim i dokonane tam odkrycia poszerzyły naszą wiedzę o początkach polskiej państwowości i naszym wejściu w świat chrześcijański?
Przede wszystkim przywróciły znaczenie grodu poznańskiego w czasach formowania się państwa Piastów. Wcześniej było ono bagatelizowane. Uważano, że był to tylko gród strzegący dostępu do centrum piastowskiej domeny, którego osią było Gniezno. Nasze badania wykazały, że o ile Gniezno rozwijał głównie Chrobry, Mieszko upodobał sobie Poznań - przez cały czas jego panowania ten gród był fortyfikowany, rozbudowywany. Tu jest najstarsza rezydencja książęca, najstarsza chrześcijańska świątynia, oraz, jak zakładamy, mauzoleum pierwszych władców.
Forma pałacu, a zwłaszcza kaplicy pałacowej, wskazuje, że wzorowano się na saskich rezydencjach cesarskich. Kształt poznańskiej kaplicy jest inny, niż późniejszych, zbudowanych np. na Ostrowie Lednickim. Ta kaplica ma jeszcze jedną, ciekawą cechę - została ozdobiona szklaną mozaiką, z której zachowało się ok. 300 kostek. To znalezisko kieruje nasze myśli ku Bizancjum i pokazuje, że w poznańskiej kaplicy łączą się wpływy kościoła łacińskiego i sztuki greckiej. Nasi pierwsi władcy potrafili czerpać inspiracje z różnych źródeł.
Czy wiemy jak Mieszko upowszechniał swoją nową wiarę wśród poddanych?
Chrzest Mieszka pociągnął za sobą konwersję możnych. W pierwszym etapie tylko jego otoczenie zdecydowało się na porzucenie wiary przodków. Im dalej było od najważniejszych grodów, tym z masowym przechodzeniem na chrześcijaństwo było trudniej.
Upowszechnianie nowej wiary w niższych warstwach społecznych następowało dopiero w kolejnych wiekach. Pamiętajmy, że w owych czasach na naszym terenie działała ledwie garstka duchowieństwa. Nieliczni duchowni pracowali nad sumieniami możnych - w lasach nadal palono zmarłych na stosach, utrzymując obyczaje przodków.
Jak odbywało się wprowadzanie nowej wiary?
Z kroniki Thietmara wiemy, że Chrobry za niezachowywanie postu kazał wybijać zęby. Ale to mogło się dziać tylko w głównych ośrodkach władczych, gdzie możliwa była kontrola zachowań. W akcji misyjnej stosowano też metody łagodnej zmiany obyczajów. Możliwe do przyjęcia, stare, pogańskie praktyki dostosowywano do nowych znaczeń, form. Stąd mamy Zielone Świątki - dawne święto wiosny, stąd listopadowy obyczaj czczenia zmarłych, czy obecna noc świętojańska w dawną noc Kupały.
Nie wiemy, kiedy tak naprawdę odbył się ceremoniał chrztu, gdzie on miał miejsce, kto ochrzcił Mieszka I. Czy w swojej niewiedzy o naszych początkach różnimy się znacząco od innych nacji w naszej części Europy?
Wiedza o początkach chrześcijaństwa na naszych ziemiach jest dość zbliżona o tego, co o swoich początkach wiedzą chociażby Czesi czy Węgrzy. Pod tym względem nad krajami tej części Europy zdecydowanie górują bogate w źródła kraje Europy Zachodniej.
Pani profesor, czy można powiedzieć, że nauka dowiedziała się o naszych początkach wszystkiego, co jest dziś osiągalne? Czy wciąż możliwe jest pozyskanie jakichkolwiek nowych źródeł?
Trudno oczekiwać dziś odkrycia nowych źródeł pisanych. Jedyne nowe dane mogą wnieść kolejne badania archeologiczne - w tej mierze jest wciąż wiele do zrobienia. Dla nas największą zagadką pozostaje Gniezno. Do tej pory na Górze Lecha nie odkryto pozostałości rezydencji książęcej, tymczasem ona tam powinna być. Gniezno jest pod tym względem nierozpoznane, bo to, z wielu względów, trudne miejsce do badań. Także inne grody centralne nie doczekały się odpowiedniego zbadania. Bardzo ciekawy jest gród w Santoku, mało wiemy o Wrocławiu z tamtych czasów - takich punktów jest więcej.
Nadzieja na nowe dane odnośnie ich roli w kształtowaniu się państwa polskiego i chrystianizacji naszych ziem wciąż pozostaje w łopacie archeologa.