Wielu diecezjan ruszyło w duchowy bój o życie dzieci zagrożonych zagładą. Zaadoptowali je duchowo, dając im miejsce w swoich modlitwach, wyrzeczeniach i sercach.
Również parafianie kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Białogardzie postanowili uratować od zagłady nienarodzone dzieci. Uroczystość Zwiastowania Pańskiego to dla nich już od 20 lat okazja do składania deklaracji Adopcji Duchowej Dziecka Poczętego.
Podczas Mszy św. 30 osób zadeklarowało, że przez 9 miesięcy chce towarzyszyć duchowo dziecku, które Opatrzność Boża im powierza. Ich obietnice przyjął wikariusz ks. Bartosz Kuligowski. Duszpasterz uważa, że publiczne podjęcie deklaracji to ważny wymiar parafialnego życia. - Nie chodzi tylko o to, że grupa osób dzisiaj wspólnie podpisała deklaracje, ale że zobaczyła, że podobny trud podejmuje wielu.
- Kiedy rozmawiam z parafianami, rodzicami lub z nauczycielami w szkole, słyszę, że wiele osób popiera inicjatywy pro-life, są zainteresowani, dopytują o szczegóły. Niektórzy z nich nie mogli być dzisiaj w kościele, ale wiem, że podjęli adopcję duchową prywatnie. Przyjęli formularze deklaracji i zapewnili, że rozpoczną 9-ciomiesięczną modlitwę.
Pani Maria przyjęła duchowo pod serce już 21 dziecko. Zaczęła w 1996 roku - Po raz pierwszy dowiedziałam się o duchowej adopcji w Częstochowie. Usłyszałam wówczas słowa, że Matka Boża prosi o modlitwę za dzieci poczęte. Wtedy sama podjęłam duchową adopcję. Po roku zorganizowano taką możliwość w Białogardzie, odtąd robię to tutaj, w parafii.
Adopcja duchowa wymaga stałości, trwania w modlitwie przez 9 miesięcy, ponieważ chroni życie od momentu poczęcia do szczęśliwych narodzin. Wspomaga również rodziców poczętego dziecka, aby przyjęli je z miłością i dobrze wychowali. Takie zobowiązanie poprzedza przyrzeczenie, które je utwierdza. Dla wielu ludzi 9 miesięcy codziennej modlitwy to jednak zbyt duże wymaganie.
Pani Stanisława nie zgadza się z tym. - To takie trudne: zmówić raz dziennie dziesiątkę różańca i przeczytać modlitwę? Przecież różaniec zmawiamy codziennie! Nawet, jeśli zdarzy mi się zapomnieć w ciągu dnia, to budzę się w nocy i wtedy odmawiam. Różaniec mam pod poduszką, więc siadam i… prosta sprawa - mówi z przekonaniem.
A jeśli się nie przypomni? Niektórych ludzi powstrzymuje właśnie ta obawa: że popadną w takiej sytuacji w grzech. Wolą więc nie brać tego na siebie. Jednak zapomnienie nie jest grzechem. Grzechem jest świadome i dobrowolne zlekceważenie składanego Bogu przyrzeczenia. Dopiero długa przerwa (miesiąc, dwa) przerywa duchową adopcję. Należy wtedy ponowić przyrzeczenie i starać się je dotrzymać. W przypadku krótkiej przerwy należy adopcję kontynuować, przedłużając modlitwę o opuszczone dni.
Na duchową adopcję nigdy nie jest za późno. Można ją podjąć w dowolnym dniu roku. Tradycją stało się rozpoczynanie jej w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, wówczas zakończenie dziewięciomiesięcznej modlitwy wypada w Wigilię Bożego Narodzenia. Osoby, którym nie udało się tego zrobić w kościele, mogą podjąć duchową adopcję prywatnie, chociaż preferowana forma to ta w obecności kapłana.