Zanim Tomasz ujrzał Pana, mógł jedynie wątpić i uważać, że ci, którzy mówią, że widzieli Chrystusa, są niespełna rozumu. Kiedy Tomasz zaczyna wierzyć? Wtedy, kiedy sam spotyka zmartwychwstałego. Im bardziej wątpił - tym bardziej wierzy - wyjaśniają profesorowie teologii.
Z ks. dr. hab. Krzysztofem Kauchą dyrektorem Instytutu Teologii Fundamentalnej i ks. dr. hab. Jacentym Mastejem, kierownikiem Katedry Chrystologii i Eklezjologii Fundamentalnej KUL
- o zmartwychwstaniu i niewiernym Tomaszu - rozmawia ks. Rafał Pastwa.
Ks. Rafał Pastwa: Wielokrotnie w okresie wielkanocnym słyszymy z ambony o możliwości spotkania z Chrystusem… Jak i gdzie może dojść do takiego spotkania z Nim?
Ks. prof. Jacenty Mastej: Kościół nie może być głuchy i obojętny na różne potrzeby człowieka. Zanim zaczniemy mówić o Chrystusie czy Kościele, musimy pokazać, że On jest dla nas ważny.
Ks. prof. Krzysztof Kaucha: Nie ma innej drogi na znalezienie Chrystusa niż doświadczenie spotkania z Nim. Nie chodzi o spotkanie z księdzem, siostrą zakonną, katechetą, ale o własne spotkanie z Chrystusem. Centrum tego spotkania jest Eucharystia. W niej jest zawarty jest krzyż i zmartwychwstanie.
Czym jest zmartwychwstanie?
JM: To przejście Jezusa ze stanu śmierci do nowego, nadprzyrodzonego życia w ciele uwielbionym. To zupełnie nowa rzeczywistość, ale prawdziwa. W Eucharystii, podczas Mszy św. Chrystus jest żywy i obecny właśnie jako zmartwychwstały Pan.
KK: Jeśli komuś umrze ktoś bliski, to nawet nie wie jak, ale nogi same niosą go do kościoła, bo tam chce szukać zmartwychwstania. Jego zmartwychwstanie jest ponadhistoryczne, nikt z nas tego nie może doświadczyć, dopóki sam nie przekroczy bram śmierci. Uzasadniając zmartwychwstanie Chrystusa odwołujemy się w teologii do dwóch znaków…
JM: Pierwszy to pusty grób. Drugi to chrystofanie paschalne, czyli ukazywanie się zmartwychwstałego Pana. W czasie tych spotkań uczniowie i kobiety rozpoznają Go, choć Jego ciało już jest uwielbione. Te dwa znaki wzajemnie się warunkują i dopełniają.
W jaki sposób zmartwychwstanie przekłada się na życie wierzących?
KK: Nie spotka zmartwychwstałego Pana, ktoś kto nie uważa, że Chrystusa spotyka się codziennie, gdy wychodzi się z własnych ograniczeń pracując nad tym, by wstawać z mroków swojej egzystencji ku wolności. Nie zmartwychwstaje ten, kto nie dąży do tego, by ze swojej śmierci zmartwychwstać, żeby spotkać po śmierci inną rzeczywistość. Kto ją z góry wyklucza - nawet gdyby poszedł na najlepszą rezurekcję, z najlepszym kazaniem - nie spotka zmartwychwstałego.
JM: Wiara w zmartwychwstanie nie jest łatwa. Ona nie przychodzi sama z siebie. Wszystko, co jest cenne w naszym życiu, kosztuje dużo wysiłku.
Jednak, gdy Chrystus po zmartwychwstaniu ukazywał się uczniom, niektórzy wątpili…
KK: Wzorcem tego jest Tomasz apostoł. Jego wątpienie jest całkowicie zrozumiałe. Jest jedyną możliwą reakcją człowieka normalnie myślącego na wieść o tym, że ukrzyżowany Jezus żyje. Tomasz, zanim ujrzał Pana, mógł jedynie wątpić i uważać, że ci, którzy mówią, że widzieli Chrystusa, są niespełna rozumu. Kiedy Tomasz zaczyna wierzyć? Wtedy, kiedy sam spotyka zmartwychwstałego. Im bardziej wątpił - tym bardziej wierzy.
JM: Ewangelista Jan nie mówi, że Tomasz uwierzył, bo włożył rękę do Jego boku. Tomasz uwierzył, bo zobaczył Pana - zatem wystarczyło spotkanie ze zmartwychwstałym. Tomasz Apostoł jest dla nas przewodnikiem trudnej i wymagającej wiary. Na tej drodze towarzyszą nam słowa Jezusa: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.