Historia życia 9-letniej Klaudii Pająk z Pisarzowic urwała się gwałtownie. Jej odejście napełniło bólem serca wielu ludzi, którzy wspierali wytrwałą, a zarazem bardzo trudną walkę z chorobą. Cierpienie Klaudii obudziło dobroć w tysiącach ludzkich serc.
Wraz z rodziną i przyjaciółmi wiele osób przyszło pożegnać śp. Klaudię Pająk, dzielną 9-latkę, która przez 4,5 roku walczyła ze złośliwym nowotworem. Przeszła leczenie w kilku polskich szpitalach specjalistycznych, była też leczona w Niemczech.
W ponoszeniu kosztownych terapii przez tych kilka lat wspierały rodziców inicjatywy podejmowane przez wiele osób i środowisk skupionych wokół rodziny, m.in. Fundacji Krzyż Dziecka, wspierającej zbiórki pieniędzy na leczenie Klaudii, a także parafii, w których odbywały się kwesty na bardzo wysokie koszty leczenia w Niemczech, liczone w setkach tysięcy euro. W ostatnim czasie rodzice Klaudii pokrywali je też z kredytów.
Niestety, mimo wykorzystania wielu rodzajów terapii, choroba wróciła. Kolejne leczenie, podjęte w klinice w Zabrzu, a potem w Niemczech, nie przyniosło oczekiwanego powrotu do zdrowia. W sobotę 5 marca śp. Klaudia odeszła do Pana.
We wtorek 8 marca przy jej trumnie w kaplicy przedpogrzebowej odmówili Różaniec i pożegnali ją najbliżsi. Cała w bieli, w białej trumnie, z różańcem z białych koralików w dłoniach, Klaudusia wyruszyła w swoją ostatnią drogę do kościoła. Ze łzami w oczach szli za nią rodzice: Iza i Jacek, rodzina i cały tłum dorosłych oraz dzieci. Przed trumną szli zasmuceni duszpasterze.
Stąd ruszył kondukt, w którym przeniesiono trumnę do kościoła parafialnego. Szpaler utworzyli uczniowie pisarzowickich szkół. Rówieśnicy z klas trzecich przyszli pożegnać koleżankę z białymi różami...
Kondukt w drodze na miejsce wiecznego spoczynku Klaudii
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Wiele razy tu i w innych miejscach mówiliśmy o niej, że jest chora, że potrzebuje pomocy w leczeniu. Nie doczekaliśmy się wyzdrowienia. Przeżyła 9 lat, z tego połowa to choroba, leczenie, trud, cierpienie. W tej drodze byli przy niej jej najbliżsi: rodzice i bliscy. Wszystko, co przeżyliście, ofiarujemy Panu Bogu. Chrystus przez Swoje cierpienie na krzyżu zbawił wszystkich ludzi. Klaudia przez swoje cierpienie ofiarowane Bogu też dokonała czegoś wielkiego - mówił podczas pogrzebowej Eucharystii ks. kan. Janusz Gacek, proboszcz pisarzowickiej parafii.
- Ból i ogromny żal ogarnia nasze serca z powodu odejścia Klaudii do wieczności. Pojawiają się pytania: dlaczego? - mówił w pogrzebowej homilii ks. Ireneusz Rojczyk. - Chcę was jednak zapewnić, że Bóg nie zapomniał ani o Klaudii, ani o jej rodzicach. Kocha was i chce wam pomóc przejść przez ten ciężki czas. Wiara i to, że Bóg w Jezusie też doświadczył strasznej straty i śmierci, może nas uratować od rozpaczy, gdyż śmierć nie jest końcem, lecz początkiem życia wiecznego...
- W zeszłym roku Klaudia przygotowywała się do wielkiego wydarzenia. Towarzyszyłem jej w tym. Pamiętam, z jakim wielkim zapałem pragnęła się przygotować do spotkania z Panem Jezusem. W maju 2015 roku po raz pierwszy przyjęła Go do swojego serca. Teraz Klaudia jest już z Jezusem w niebie, na wiecznej uczcie. Zapamiętałem ją jako cichą, skromną, trochę nieśmiałą, pełną pokory, ale również szlachetną, z dyskretnym uśmiechem i rumieńcem Bożych cnót... - mówił wzruszony ks. Rojczyk.
Opłakiwali Klaudię także jej szkolni koledzy i koleżanki
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Nie zdążyła zrealizować swoich pięknych marzeń, jak choćby tego, że zostanie baletnicą. Żyła zbyt krótko. Zdążyła za to obudzić wiele dobrych uczuć w ludzkich sercach. Potrafiła sprawić, że tysiące ludzi chciało nieść pomoc, pokochało pomaganie, stało się wrażliwymi na los drugiego człowieka. Jej serce wprawdzie przestało bić, ale dzięki niej tylu ludzi nauczyło się iść w stronę dobra, odpowiadać na Boże wezwanie do miłości i miłosierdzia.
Świat bez Klaudii opustoszał. Został wielki ból. Jednak swoim zaledwie 9-letnim życiem zostawiła w nim też mocny ślad ogromnej miłości, potrafiła do niej pociągnąć...
Wśród przyniesionych na jej grób kwiatów był wieniec od kolegów z wymowną szarfą: "Do zobaczenia w niebie..."
Więcej o walce i odejściu Klaudii pisaliśmy TUTAJ