Możliwe, że podatek dochodowy, składkę na ZUS i zdrowotną zastąpi jedna danina - zapowiada premier Szydło.
O takiej możliwości Beata Szydło poinformowała w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Gazecie Prawnej". Rząd planuje rozpoczęcie prac nad takimi zmianami. Co to oznacza w praktyce? Kto na takim rozwiązaniu mógłby zyskać, a kto stracić?
Wysokość takiego podatku byłaby zależna od dochodów i miałaby charakter podatku progresywnego. Równocześnie zlikwidowana zostałaby kwota wolna (której zwiększenie było jedną z obietnic wyborczych PiS i prezydenta Dudy) i progi podatkowe. Niekwestionowaną zaletą takiego rozwiązania byłyby zdecydowanie mniejsze koszty obsługi podatkowej i ściągania daniny - zajmowałyby się tym tylko urzędy skarbowe. Obowiązek opłacania składek emerytalnych przeszedłby na budżet państwa. Zmianie musiałby ulec tez sposób obliczania wysokości emerytury - obecnie kalkuluje się ją na podstawie wysokości składki emerytalnej. Przy nowym rozwiązaniu istnieje możliwość wprowadzenia tzw. emerytury obywatelskiej - tzn dla wszystkich w jednakowej wysokości.
Na proponowanym rozwiązaniu najprawdopodobniej straciłyby osoby zatrudnione na umowach śmieciowych (nowy podatek likwidowałby de facto śmieciówki) oraz osoby najlepiej zarabiające. Zyskaliby prawdopodobnie pozostali zatrudnieni. Oczywiście wszystko zależy od szczegółowych rozwiązań zaproponowanych w nowej ordynacji podatkowej. O ile taka powstanie.