Dwa znane koncerny nie wykluczają, że ziarna ich kaw pochodzą z plantacji, na których wykorzystuje się niewolników.
Jeśli sięgając po filiżankę ulubionej kawy masz przed oczyma obraz uśmiechniętych i szczęśliwych zbieraczy ziaren na plantacji, to możesz się grubo mylić. Duńska organizacja DanWatch poinformowała, że najwięksi światowi producenci kawy otrzymują dostawy z plantacji, na których zmusza się ludzi do niewolniczej pracy. Zbieracze często pracują za darmo, są wobec nich stosowane kary cielesne, śpią w rozpadających się barakach, a jedzenie i picie dostają razem z pracującymi na plantacji zwierzętami.
Sprawą bliżej zajął się brytyjski "The Guardian". W rozmowie z dziennikarzami tej redakcji przedstawiciele koncernów "Nestle" (producent m.in. Nescafe) i "Jacobs" przyznali, że chociaż nie korzystają bezpośrednio z dostaw z plantacji znajdujących się na liście DanWatch, to proces dostarczania ziaren kawy jest tak skomplikowany, że nie wykluczają takiej możliwości i nie mają pewności, co do tego, skąd pochodzą wykorzystywane przez nich do produkcji kawy ziarna.
Choć z perspektywy świata zachodniego może się nam wydawać, że temat niewolnictwa zakończył się dawno temu, to w praktyce jest to jeden z najpoważniejszych problemów społecznych współczesnego świata. Według danych z 2011 r. roczny zysk z handlu ludźmi wynosi około 30 mld. dolarów. Dane z raportu fundacji Walk Free mówią o niemal 36 mln. niewolników na całym świecie w 2014 r. To najczęściej kobiety (zmuszane często do prostytucji) oraz dzieci (wykorzystywane jako tania lub darmowa siła robocza). Handlarze bardzo często przechwytują ludzi ubogich, którzy migrują do bogatszych krajów w celu poprawienia swojego losu.
Jedna z organizacji, które mają największe doświadczenie w walce z niewolnictwem jest Kościół katolicki, szczególnie zgromadzenia zakonne, których charyzmatem jest pomoc osobom zniewolonym w powrocie do normalnego życia, np. trynitarze.