W czwartek 18 lutego kolejny już kerygmat miłosierdzia wygłosiła Krystyna Sobczyk.
Podobnie, jak miesiąc temu, tak i tym razem ewangelizacja z barki "Aquarius" przeniosła się na ul. Sienną, do siedziby Arcybractwa Miłosierdzia. Specjalnym gościem była K. Sobczyk, która od 23 lat zaangażowana jest w Odnowę w Duchu Świętym przy Wspólnocie "Nowe Jeruzalem". Koordynuje też Diakonię Modlitwy Wstawienniczej w Sekretariacie ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Krakowskiej.
W czwartek opowiadała o Bożym miłosierdziu, które wyraża się w przebaczeniu. - Żeby człowiek mógł rzucić się w ramiona Ojca bogatego w miłosierdzie jako grzesznik, a potem stawać się miłosiernym jak Ojciec, musi zrozumieć swój grzech - tłumaczyła. - Kiedy zrozumiem mój grzech dzięki łasce Boga, wtedy zrozumiem, czym jest Boże miłosierdzie i jak bardzo go potrzebuję oraz jak potrzebuję miłosierdzia od innych ludzi.
Przypomniała też, że każdy człowiek jest zarówno istotą duchową, psychiczną, jak i fizyczną. Natomiast to właśnie grzech jest śmiertelną chorobą naszego ducha i na tę chorobę nie ma ludzkiego lekarstwa. - Jest tylko Boskie lekarstwo, bo tylko Bóg może przebaczyć i odpuścić człowiekowi grzechy. Tym lekarstwem jest miłość Boża i Jego miłosierdzie - tłumaczyła.
Jednak - jak zauważyła - choroba, a jest nią zranienie, może dotknąć również naszej psychiki. Ale i na to jest lekarstwo! To właśnie przebaczenie jest kluczem do naszego poranionego życia. - Możesz być bardzo skrzywdzony, bardzo źle w życiu potraktowany przez ludzi, możesz być odrzucony, wyśmiany, poniżony, ale możesz się podnieść tylko przez przebaczenie - zapewniała swoich słuchaczy.
Zauważyła przy tym, że dla wielu z nas jest to duży problem, bo doświadczamy ze strony innych osób wielkich krzywd. A najcięższą częścią przebaczenia jest często to, że nie wiemy, jak tego dokonać i jak w rezultacie przebaczyć do samego dna serca. Ważna jest tutaj świadomość, że przebaczenie jest darem Bożym, o który trzeba się modlić. - Kiedy wydaje nam się, że nie można nic zrobić, to możemy zrobić to, co najlepsze - zostawić naszego krzywdziciela Bogu, prosząc, żeby go zbawił - przekonywała.
W jaki sposób można to wykonać? Należy przede wszystkim w swoim krzywdzicielu dostrzec Bożą obecność. Wtedy łatwiej nam będzie oddzielić zło, które ta osoba wyrządza, od tej osoby.
Jednak samo przebaczenie naszym wrogom to nie wszystko! Musimy również zrozumieć, że często my sami jesteśmy krzywdzicielami, a nie tylko ofiarami cudzego grzechu skierowanego w nas. Ważne jest przy tym, by prosić o wybaczenie osoby, które my skrzywdziliśmy. - To jest trudniejsze, bardziej upokarzające, to kosztuje o wiele więcej - zauważyła K. Sobczyk. Dzieje się tak dlatego, że prosząc o przebaczenie, przyznajemy się do własnej winy i to właśnie jest dla nas większym wyzwaniem.
Inną bardzo skuteczną modlitwą uzdrawiającą nasze poranione życie jest błogosławienie naszych wrogów, a nie przeklinanie ich. - Złe słowa, które wypowiadam pod adresem innych ludzi, są klątwą nie tylko dla nich, ale są także klątwą dla mnie i dla mojej rodziny - tłumaczyła. Z kolei błogosławienie to coś więcej niż tylko życzenie innym wszystkiego, co najlepsze. - To przyzywanie Bożej obecności, Bożego życia, łaski, dobroci, miłosierdzia Bożego. To troska o zbawienie tej osoby - wyjaśniała.
O błogosławieniu opowiadał w czwartkowy wieczór również diakon Przemysław, pallotyn, który dzielił się swoim świadectwem. Mówił o wielu wzlotach i upadkach, których doświadczał podczas swojego przygotowania do kapłaństwa. Opowiadał również, jak podczas jednego ze spacerów zaczął właśnie błogosławić osobom, które go skrzywdziły. - Moje serce zaczęło otwierać się na miłość drugiego człowieka - wyznał.