Kilkadziesiąt osób, odprawiając nabożeństwo Drogi Krzyżowej, przeszło w niedzielę szlakiem krwawego Marszu Śmierci w Rybniku.
Rybniczanie wspominali ofiary marszu ze stycznia 1945 r., więźniów obozu KL Auschwitz-Birkenau, a także ofiary Tragedii Górnośląskiej.
Pod pomnik obok stadionu miejskiego przyszedł m.in. były więzień obozu KL Auschwitz-Birkenau, Ryszard Machulik z Rybnika Radziejowa. Pan Ryszard obozu jednak nie pamięta, bo urodził się i przebywał w nim jako niemowlę przez siedem miesięcy, aż do momentu jego wyzwolenia.
Jego matka została uwięziona w Auschwitz w trzecim miesiącu ciąży. Ryszard Machulik nosił tam numer 189 678. Obecnie prowadzi koło byłych więźniów. - Zostało nas już tylko 10, a ja jestem najmłodszy - dodaje.
Drogę Krzyżową w Rybniku w rocznicę Marszu Śmierci organizuje co roku Klub Inteligencji Katolickiej.
- To tradycja, zapoczątkowana w 1989 roku z inicjatywy założyciela rybnickiego KIK, nieżyjącego już Karola Miczajki, który był więźniem obozu KL Auschwitz i innych obozów w Niemczech. Sam szedł w Marszu Śmierci trasą do Wodzisławia. Stamtąd wraz z innymi więźniami hitlerowcy wywieźli go do obozu w Niemczech, gdzie doczekał wyzwolenia przez Amerykanów - opowiada obecny wiceprezes KIK, Kazimierz Pogłódek.
- Od pięciu lat ogarniamy również modlitwą ofiary Tragedii Górnośląskiej, w tym pacjentów szpitala psychiatrycznego zamordowanych przez wkraczające na Śląsk rosyjskie wojska. Mają swoje groby w lesie nad Rudą - dodaje Pogłódek.
Szkoda jednak, że miasto nie zadbało, aby właśnie tam, w miejscu mordu, zamieścić jakąkolwiek tablicę informacyjną o tych dramatycznych wydarzeniach.
Tym bardziej, że miejsce jest często odwiedzanie przez spacerowiczów, tutaj też przecinają się rybnickie szlaki rowerowe.