Iobchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. Mt 4,23
O tym, że Jezus uzdrawiał chorych, ba, wskrzeszał z martwych, wiemy – my chrześcijanie, my katolicy – od dziecka. Do wydarzeń, przy całej ich cudowności, które opisują Ewangelię, przyzwyczailiśmy się, oswoiliśmy je tak, że ani się im specjalnie nie dziwimy, ani nawet – zdarza się i tak – specjalnie się nad nimi nie zastanawiamy. Jezus czynił cuda, to oczywiste – a że były wśród nich uzdrowienia, to jakby oczywiste. Ale co z wszelkimi ludzkimi słabościami, które – jak pisze Mateusz Ewangelista – także leczył Jezus? No właśnie, czy były to jakieś przypadłości, które określić można by jako lekkie choroby? Czy może to słabości zupełnie innego rodzaju – słabość ludzkiej woli, która sama nie potrafi skierować się ku dobru? Może chodzi o inne skazy charakteru? Może jeszcze coś innego? Jesteśmy w tej kwestii skazani na domysły, to prawda, ale sprawa na pewno warta jest refleksji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.