Wspólnota św. Idziego zasiadła do wigilijnej wieczerzy z 400 warszawskimi ubogimi.
Przygotowanie wieczerzy dla 400 osób to potężne przedsięwzięcie organizacyjne, logistyczne, ale i finansowe. W tym roku włączyło się w nie ponad 500 wolontariuszy, którzy zadbali o udekorowanie sali, przygotowanie potraw (m.in. upiekli 100 kg karpia, przygotowali 150 ciast, 60 kg sałatek, ugotowali 90 litrów barszczu i ulepili 4,5 tys. pierogów), oprawę muzyczną (chór, orkiestra) oraz sprawną i miłą obsługę podczas wigilii (kucharze, kelnerzy, szatniarze, ochrona). Rzesza młodych ludzi przygotowała i pakowała dla każdego indywidualnie, według życzenia, prezenty: śpiwory, koce, ciepłe kurtki, zimowe buty, skarpety, swetry, środki czystości, termosy...
- Jak zwykle w listopadzie startowaliśmy z przygotowaniami z zerem na koncie, ale - jak co roku, udało się wszystko dopiąć, dzięki ogromnej rzeszy darczyńców i ludzi gotowych poświęcić swój czas, siły i pieniądze - podkreśla Ignacy Dudkiewicz.
Ta rzesza dobrych ludzi z roku na rok wzrasta. Dziennikarka Sylwia Gawrysiak w ubiegłym roku pisała relację z wigilii, po niej - już pozostała wśród posługujących bezdomnym i ubogim. W tym roku na wieczerzę przyszła z koleżanką Aleksandrą Gałką, którą wcieliła się w kelnerkę i jak przyznaje, przeżyła tutaj adwentowe rekolekcje. Bo jak się nie wzruszać, widząc drżące ręce przy łamaniu się opłatkiem czy łzy podczas rozpakowywania prezentów?
- Jeden z panów dostał zestaw mydełek i ucieszony mówił, że już nic więcej do szczęścia nie jest mu potrzebne - opowiada wolontariuszka Ania.
Ważniejsza od potraw i prezentów była życzliwa rozmowa
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Gimnazjalistki Hania i Maja pakowały prezent m.in. dla pana Krzysztofa, który chciał dostać kosmetyki.
- Tak nas wzruszył tą krótką "listą życzeń", że spakowałyśmy mu dużą torbę różnych kosmetyków i dorzuciłyśmy jeszcze ciasteczka - mówią dziewczyny.
- Dla mnie to jest prawdziwa wigilia. Jedyna. Prawie wszystkich tutaj znam i wiem, że tak jest dla wielu osób. Nie mają swoich rodzin, dachu nad głową, czasami bliscy nie chcą ich znać... - mówi pan Andrzej.
Wigilia z Ubogimi to coś więcej niż barszcz z uszkami i prezenty. To czasami jedyna okazja do spotkania z kimś życzliwym, gotowym do uważnego wysłuchania, współczującym. I takich młodych słuchających było na tej niecodziennej wigilii bardzo wielu.
Wspólnota Sant’Egidio jest ruchem świeckich założonym w 1968 r. w Rzymie przez Andreę Riccardiego. Obecnie skupia ok. 60 tys. osób w 73 krajach. Świąteczne obiady dla ubogich są przez nią organizowane na całym świecie. W Warszawie wspólnota funkcjonuje od 2008 r. i liczy ok. 50 osób. Poza pomocą bezdomnym angażuje się m.in. we wspieranie osób starszych i chorych, przeciwdziałanie przemocy i ksenofobii, działania na rzecz pokoju i międzyreligijnego pojednania.