- Jedna dziewczynka, której przywieźliśmy wymarzony wózek dla lalek nie mogła uwierzyć, że jest jej i to na zawsze. Pytała kiedy będzie go musiała oddać. Takie spotkania ogromnie wzruszają i pokazują jak niewiele trzeba... - opowiadają bielscy wolontariusze "Szlachetnej Paczki".
Bielskie Gimnazjum nr 11 przy ul. E. Plater od piątku 11 grudnia do niedzieli 13 grudnia, w niewielkim stopniu przypomina szkołę! Korytarze pełne stosów pudeł i uwijających się między nimi wolontariuszy drużyny "Super W" w czerwonych koszulkach. Niezależnie od wieku, każdy z nich zdecydował się na dołączenie do ekipy "Szlachetnej Paczki".
Działają już od września i października. W dwóch rejonach paczki - Bielsko-Biała Północ i Bielsko-Biała Południe - jest ich pięćdziesięcioro. Liderują im Agnieszka Gaweł ze Szczyrku i Kornelia Sawińska z Wilkowic.
Wolontariusze najpierw szukali rodzin, "o których świat zapomniał", a które pilnie potrzebują pomocy materialnej, a czasem zwyczajnego spotkania. Potem stworzyli ich internetową bazę i szukali darczyńców, którzy zechcą zrealizować marzenia rodzin. Mają ich 125. Pomagają też rejonom z Łodygowic, Jeleśni i Milówki. W ten weekend finalizują akcję - od darczyńców odbierają paczki, które zawożą do czekających na nie odbiorców.
Druzyna wolontariuszy czuwa, by paczki dotarły do adresatów w komplecie
Urszula Rogólska /Foto Gość
O czym marzą odwiedzane rodziny? Czasem o zwyczajnym, codziennym obiedzie, o zimowych butach, bluzie z idolem, a czasem o pralce, bo ta, którą mają już nie działa, a zdecydowanie przydałaby się przy… gromadce sześciorga dzieci. Inni marzą o piecyku gazowym, bo na widok tego, który jeszcze działa, każdy truchleje. Zapytani o to, co sami chcieliby dostać - tak najbardziej na świecie - zawsze są zakłopotani..
Radość z nożyc
Darczyńcy, którzy przywożą paczki, otrzymują od wolontariuszy specjalny dyplom-podziękowanie, także czekoladę od sponsora tegorocznej "Paczki" - firmy "Milka". Najczęściej jednak proszą, żeby czekoladę oddać… rodzinom.
- Przy odbiorze paczek, odnotowujemy też kilka danych statystycznych. Robi na nas duże wrażenie, że czasem jedną paczkę przygotowywało sto czy dwieście osób! To coś wspaniałego - mówią wolontariuszki Magdalena Idzik i Hania Siuta. - Wśród darczyńców są szkoły, jest bardzo wiele młodych małżeństw.
Paczkę dla wybranej przez siebie rodziny przygotowali także oazowicze Domowego Kościoła ze Złotych Łanów
Urszula Rogólska /Foto Gość
Hania i Magda też już zdążyły odwiedzić swoje "paczkowe" rodziny. - Kiedy odwiedziłyśmy je pierwszy raz, jeden z panów, zapytany o to, co tak osobiście chciałby dostać, bardzo się krępował, był zakłopotany. W końcu powiedział: nożyce do cięcia krzewów. Oczywiście nożyce znalazły się w paczce! Nigdy w życiu nie widziałyśmy, żeby kogoś tak ucieszył taki prezent. Pan natychmiast poszedł je wypróbować ciesząc się jak dziecko!