Zapytaj przeciętnego pracodawcę o to, jacy są dzisiejsi pracownicy. Usłyszysz, że kompletnie nieprzygotowani do wyzwań rynku pracy, że nie chce im się ciężko pracować, a ich oczekiwania wciąż rosną. Zapytaj przeciętnego pracownika, to usłyszysz, że szef go wyzyskuje, że ciągle krzyczy i jedynie udaje, że płaci.
Takie właśnie sytuacje pokazują, że zarządzanie ludźmi to dziedzina znacznie bardziej złożona niż mogłoby się wydawać. Dlatego warto, a nawet trzeba uczyć się zarządzania i kierować ludźmi świadomie, w przemyślany sposób.
Drugi powód jest jeszcze bardziej prozaiczny. Przyglądając się małym przedsiębiorcom mam wrażenie, że wpadli w błędne koło. Pracują bardzo dużo (badania z zeszłego roku mówią, że przeciętny polski przedsiębiorca pracuje ponad 60 godzin w tygodniu), a jednocześnie w stosunku do ilości włożonej pracy, wcześniejszych inwestycji i ponoszonego ryzyka, zarabiają znacznie mniej niż się ludziom wydaje (przeciętny przedsiębiorca według GUS zarabia ok. 5000 zł brutto). W czym tkwi główny problem tego błędnego koła? Firma tak naprawdę nie może się rozwijać. Przedsiębiorcy nie są w stanie zatrudnić pracowników, bo nie mają na to pieniędzy i nie będą mieli z czego ich utrzymać. Z drugiej strony sami nie są w stanie obsłużyć więcej klientów, bo nijak nie mogą już dłużej pracować.
Wydaje mi się, że przyczyna takiego stanu rzeczy tkwi w tym, że bardzo wielu takich przedsiębiorców nie rozumie, że tak naprawdę nie zbudowali firmy, ale jedynie miejsce pracy dla siebie. Stali się w pełnym tego słowa znaczeniu „samo-zatrudnionymi”, ale to jeszcze nie jest firma. Kiedyś ktoś słusznie zauważył, że firma jest tyle warta, ile jest warta bez właściciela. Dobra firma musi opierać się na powtarzalnym działaniu, powinna być ustandaryzowana, oparta na sprawdzonych procedurach, a jej model biznesowy powinien dawać możliwość osiągnięcia wielokrotnie większej skali. Takiego myślenia zaś zupełnie brakuje w większości polskich firm.
Jest jeszcze trzeci powód trudności w zarządzaniu. Odnoszę wrażenie, że o ile większość przedsiębiorców prowadzi biznes po to, by tworzyć, rozwijać, sprawdzić samych siebie w takiej roli, a także po to, by zmieniać rzeczywistość, pomagać innym, rozwiązywać ich problemy, a pieniądze są dopiero na którymś miejscu (prawda jest taka, że łatwiej zarobić pieniądze na etacie w korporacji czy urzędzie, niż we własnym biznesie), to motywacje swoich pracowników traktują oni zgoła inaczej. Sami widzą większe cele w swojej pracy, ale zakładają, że pracownicy przychodzą do pracy wyłącznie dla pieniędzy.
Tymczasem jasne, że pracownicy też muszą godnie zarabiać, ale każdy pracownik wolałby mieć pracę, w której może się realizować, w której ma poczucie, że robi coś ważnego, że uczestniczy w czymś większym niż on sam. Wtedy motywacja do pracy wygląda zupełnie inaczej. Niezliczone badania psychologiczne pokazały, że pieniądze to raczej słaby motywator, a ludzi najbardziej motywuje właśnie poczucie sensu.
Dlatego zanim kolejny raz jako pracodawca będziesz narzekać na swoich obecnych pracowników i kandydatów do pracy, zadaj sobie najpierw trzy pytania: 1) czy zarządzasz ludźmi w taki sposób, że sam chciałbyś mieć takiego szefa, jakim jesteś? 2) czy Twoja firma i Twój model biznesowy daje ludziom możliwość wzrostu i rozwoju w przyszłości? 3) czy nadałeś pracy swoich pracowników taki sens, że warto uczestniczyć w przygodzie, jaką jest praca w Twojej firmie?
Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiedź brzmi NIE, to naprawdę masz do zrobienia ciekawsze rzeczy, niż narzekanie na pracowników.
*Paweł Królak, przedsiębiorca, teolog, prezes Towarzystwa Biznesowego Lubelskiego.