Sąd Rejonowy Warszawa Praga Północ stanął po stronie naszego niedawnego kolegi redakcyjnego Mariusza Majewskiego, który został oskarżony przez Tomasza Turowskiego m.in. o zniesławienie poprzez nazwanie go funkcjonariuszem bezpieki.
Sąd uniewinnił Majewskiego, który - wedle aktu prywatnego oskarżenia - miałby przeprosić i zapłacić 50 tys. zł. Tekst, w związku z którym Turowski oskarżył Majewskiego, został opublikowany w "Naszym Dzienniku". Sąd uznał, że dziennikarz przy jego pisaniu dochował należytej staranności.
- Pisał o faktach, pisał prawdę - stwierdził obrońca Majewskiego mec. Krzysztof Wąsowski, przyznając, że co do niektórych drobnych faktów dziennikarz się pomylił (co do tego, kto po katastrofie zakazywał filmowania na lotnisku w Smoleńsku), ale w czasie, gdy powstawał jego tekst, mógł nie dysponować pełną wiedzą, a rzetelnie starał się ją pozyskać.
Jak mówi sam Mariusz Majewski, sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślił wagę zeznań legendy opozycji Piotra Jeglińskiego, przeciwko któremu działał Turowski.
Wcześniej przegrał on podobny proces, wytoczony innemu dziennikarzowi Cezaremu Gmyzowi.
Tomasz Turowski od 1972 r. związany był z wywiadem PRL. Działał w nim m.in. jako członek zakonu jezuitów w Rzymie. Pracował w Radiu Watykańskim. Miał kontakt z Janem Pawłem II, którego znał jeszcze z okresu krakowskiego. Później pracował we Francji, interesował się m.in. wydawnictwem Editions Spotkania, którym kierował wspomniany wcześniej Piotr Jegliński. Tuż przed święceniami wystąpił z zakonu. Pozostał w służbie wywiadu PRL, a po jej upadku przeszedł pozytywnie weryfikację w 1990 r. Zatrudniony był w polskiej dyplomacji. Podczas katastrofy w Smoleńsku pracował w ambasadzie RP w Moskwie. Współorganizował tragiczną wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji. W oświadczeniu lustracyjnym stwierdził, że nie pracował w służbach specjalnych PRL. Proces o kłamstwo lustracyjne zakończył się na korzyść Turowskiego. Choć wyrok został objęty klauzulą tajności, to jednak media pisały, że Turowski został uniewinniony, bo - jako oficer wywiadu w czynnej służbie III RP - miał prawo zataić w oświadczeniu lustracyjnym swoje związki ze specsłużbami PRL.