Właścicielem rakiety, która wczoraj spadła w okolicach stacji kolejowej w Mrzezinie okazała się gdyńska firma SpaceForest. Dzisiaj rano policja zatrzymała dwóch członków zarządu firmy.
Jak twierdzi, w całej Europie brakuje miejsc do testów rakiet, a na specjalne wydarzenia organizowane przez Polskie Towarzystwo Rakietowe, trzeba czekać nawet i pół roku.
Organizowane są one na poligonach wojskowych z wykorzystaniem zabezpieczenia wszystkich potrzebnych służb. Najbliższa taka impreza, na którą firma złożyła swój akces, odbędzie się dopiero w przyszłym roku.
- Jeżeli ktoś potrzebuje zrobić test czegoś, a taka potrzeba nastąpiła, to nie jest w stanie czekać pół roku, by otrzymać dostęp do poligonu, tylko wybiera sobie miejsce możliwie bezpieczne, z dala od zabudowań czy dróg - tłumaczy Matusewicz.
Uważa, że rejon rzeki Redy, z którego rakieta wystartowała jest miejscem całkowicie bezpiecznym. Są tam tylko łąki i bagna.
Inaczej rzecz widzą eksperci. - Przepisy międzynarodowe odnoszące się do bezpieczeństwa lotu mówią wyraźnie, że wszelkie działanie, które może mieć niebezpieczny wpływ dla ruchu lotniczego, musi być koordynowane. Na podmiocie, który eksperymentuje z takimi rzeczami leży obowiązek skoordynowania tego faktu - powiadomienia wojska lub innej służby lotniczej - mówi jeden ze znawców problematyki.
Aby przekonać się, czy miejsce, z którego startowała rakieta jest rzeczywiście bezpieczne, przyjrzeliśmy się stronie Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Tam w przejrzystej aplikacji sprawdziliśmy, że zarówno rejon, z którego startowała rakieta, jak i miejsce jej nieszczęśliwego lądowania, leży na terenach objętych restrykcjami.
Wynikają one prawdopodobnie z bliskości lotniska na Babich Dołach. Zaznaczone kolorem żółtym obszary podpisane są nazwami: "Oksywie A" oraz "Oksywie B". Po kliknięciu na nie pojawiają się nawet numery telefonów, z którymi trzeba się kontaktować w przypadku lotów chociażby dronów.
Jeden z rozmówców sugeruje, że przypadek z rakietą mógł być próbą przysporzenia reklamy firmie SpaceForest.
- Zatrzymano członków zarządu firmy. Prawdopodobnie będą próby obciążenia nas kosztami akcji saperów i antyterrorystów. Podobno saperzy wysadzili korpus naszej rakiety, więc straciliśmy zbiornik z włókna węglowego i elektronikę... Wolałbym uniknąć takiej reklamy - mówi Adam Matusewicz, który reprezentuje spółkę SpaceForest.
Przeczytaj także: