Bundestag po dwóch latach debat przegłosował 6 listopada ustawę, która zezwala na tzw. wspomagane samobójstwo dokonane z motywów altruistycznych. Jednocześnie ustawa wprowadza karę do trzech lat więzienia za „komercyjne (zorganizowane) formy eutanazji”.
Nowe prawo porządkuje obowiązujące obecnie niejasne przepisy i ma służyć zlikwidowaniu szarej strefy „usług eutanazyjnych”, która rozwinęła się w ostatnich latach. Niemieckie prawodawstwo przez lata unikało tego tematu ze względu na skojarzenia z Trzecią Rzeszą, która odpowiada za zamordowanie setek tysięcy niepełnosprawnych dzieci i starców na mocy nazistowskich przepisów o eutanazji. Dlatego niemieccy ustawodawcy nie posługują się w ogóle słowem „eutanazja”, mówią o „wspomaganym samobójstwie”.
Parlament niemiecki miał do dyspozycji cztery wersje ustawy, dwie legalizowały eutanazję w pełnym zakresie, jedna całkowicie ją zakazywała. Przegłosowano wersję pośrednią, popieraną między innymi przez kanclerz Angelę Merkel. W głosowaniu nie obowiązywała dyscyplina partyjna. Organizacje wspierające eutanazję zapowiedziały zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ uważają one nowe prawo za nieprecyzyjne (kto wyznaczy granicę między „altruistycznym” a „komercyjnym” wspomaganiem samobójstwa?). Obrońcy życia zwracają uwagę, że choć ustawa zabrania działalności firm wykonujących eutanazję, to jednak zapis o indywidualnej możliwości pomocy w samobójstwie powoduje legalizację tej praktyki.
Szef Konferencji Episkopatu Niemiec kard. Reinhard Marx oraz zwierzchnicy Kościołów ewangelickich wyrażają we wspólnym oświadczeniu wdzięczność dla polityków za podpisaną uchwałę, uznając ją za głos za życiem i za godną śmiercią. Dziwi to, że w oświadczeniu nie wspomina się ani słowem o tym, że lekarze i krewni chorych praktycznie będą mogli dokonywać eutanazji.