O tym, kto jest mniejszością niemiecką, z Jerzym Polaczkiem rozmawia Andrzej Grajewski.
Andrzej Grajewski: Panie Pośle, idąc ulicami Katowic, na plakatach wyborczych, zarówno kandydatów PiS, jak Platformy, można przeczytać hasła: Wszystko dla Śląska, Śląsk zasługuje na więcej, Śląsk jest najważniejszy. Jakby chodziło o wybory do sejmiku śląskiego, a nie ogólnopolskiego parlamentu. Jak stworzyć sensowny regionalny program w ramach takiej kampanii?
Jerzy Polaczek: Ja osobiście, ubiegając się o zaufanie wyborców, startuję w wyborach do Sejmu RP dla Śląska i Polski, co jasno pokazuje, jaka hierarchia ważności jest mi bliska, ale z pewnością dla każdego kandydata do Sejmu ważnym punktem odniesienia musi być region, który reprezentuje. W ostatniej kadencji jako poseł opozycji parlamentarnej mogę tylko ze smutkiem stwierdzić, że mimo deszczu europejskich środków finansowych, zarówno z programów sektorowych, jak i regionalnego programu operacyjnego, Śląsk po 8 latach rządów Platformy Obywatelskiej jest obszarem marnowanych szans. Aktualny rząd doprowadził do „przedsionka” kodeksowej upadłości największego koncernu górniczego w Europie, czyli Kompanii Węglowej. Zapaść jest także gołym okiem widoczna w ofercie Kolei Śląskich dla pasażerów: o połowę mniej połączeń niż kilka lat temu, niestabilny rozkład jazdy. Brakuje także wizji łączącej społeczność województwa śląskiego z przedsięwzięciami, które nazwałbym projektami ambitnej polityki, służącej dobru publicznemu. Nawet ostatnia uchwała z czerwca br. rządu pani premier Kopacz, czyli tzw. program „Śląsk 2.0”, jest w istocie koncertem życzeń. Zresztą ten dokument jest niespójny z innymi, przyjętymi przez ten sam rząd dokumentami programowymi. Posłużę się przykładem projektów kolejowych, co, jako byłego ministra transportu, interesuje mnie szczególnie. W części dotyczącej inwestycji kolejowych, program „Śląsk 2.0” jest kompletnie niespójny z przyjętym przez ten sam rząd, tylko nieco później, krajowym programem inwestycji kolejowych. Różnica między inwestycjami kolejowymi wynosi ponad 2 mld. 200 mln zł. To znaczy, że część inwestycji kolejowych, wpisana do dokumentu Śląsk 2.0 na listę podstawową, znalazła się w programie rządowym, który został przyjęty we wrześniu w... rezerwie (!). Podobne uwagi można byłoby odnieść do szeregu inwestycji drogowych. Wszyscy wiemy, przed jakimi wyzwaniami stanęło w tym roku górnictwo. Tymczasem w tym dokumencie temu zagadnieniu poświęcono 2 i pół strony, z czego sporo miejsca zajmują dywagacje na temat eksportu polskiego węgla na Ukrainę.
A jaką Wy macie alternatywę?
Odniosę się do górnictwa, gdzie niekompetencja rządzących jest szczególnie widoczna. W styczniu zostało podpisane porozumienie ze związkami zawodowymi w sprawie ratowania górnictwa i praktycznie żaden z punktów tego porozumienia nie został wykonany. Mało tego, podjęta kilkanaście dni temu decyzja rządu PO-PSL o przekazaniu 100 proc. akcji Towarzystwu Finansowemu SILESIA S.A. jest niewykonalna z powodów prawnych (!), z uwagi na miliardowe straty Kompanii Węglowej (KW), brak koniecznej wyceny oraz ujemne aktywa. Po prostu w KW wszystko, co było możliwe, zostało już sprzedane lub jest zastawione łącznie z przyszłą produkcją węgla... Pytania nie tylko o polityczną, ale i prawną odpowiedzialność nabierają na aktualności.
A co Wy zrobicie?
Dramatycznie niesprawna ekipa PO-PSL zostawia sektor węglowy na skraju upadłości. Co to oznacza? Ano tyle, iż następny rząd stanie na wejściu przed koniecznością kompleksowej restrukturyzacji branży. Zwrócę również uwagę, iż zapominamy w Polsce o najważniejszym, tj. kompleksowym zagospodarowaniem złóż węgla jako strategicznych zasobów Skarbu Państwa. Tutaj pojęcie tzw. handlowej rentowności wydobycia nie może mieć zastosowania jako głównej i często jedynej oceny poszczególnych spółek wydobywczych. Jeżeli sama Unia Europejska sztucznie wycofała węgiel z rynku surowców energetycznych (!), to po co w kraju mamy „martwić się” tylko o metody rynkowe.
Startuje także lista różnych osób i środowisk, w tym także opowiadających się za autonomią, które tworzą wspólny blok z mniejszością niemiecką. Czy Zjednoczenie dla Śląska będzie konkurentem dla PiS?
Teraz, po decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, już wiemy, że tego komitetu, zgłoszonego formalnie przez mniejszość niemiecką, nie będzie obowiązywać 5 proc. próg głosów w skali kraju, tak, jak to dotyczy wszystkich partii i komitetów wyborczych. Dla mnie jednak jest to wykorzystanie pewnej luki, nieścisłości prawnej. Jeśli z punktu widzenia ordynacji są traktowani jako mniejszość niemiecka, to należy zadać sobie pytanie o „niemieckość” znajdujących się na liście kandydatów. To farsa, wyborcy na Śląsku zostali w ten sposób zmanipulowani, a wszystko po to, by wyrwać mandat… z pominięciem wymogu uzyskania 5 proc. głosów.
Wspierałby Pan starania o rejestrację narodowości śląskiej ?
Jestem stąd, jestem od pokoleń Ślązakiem, ale dla takich działań nie widzę potrzeby.
A nadanie gwarze śląskiej statusu języka ?
Gwara jest dla mnie językiem, którym posługuję się od dziecka, w przeciwieństwie do wielu tych z „importu”, którzy dzisiaj tak gorliwie mówią o potrzebie nadania mu innego statusu. To jest mój język domowy, ale nie widzę powodu, aby nadawać mu status odrębnego języka w opozycji do języka polskiego. Tym bardziej, że gdyby doszło do takiej kodyfikacji, powstałby problem, jaka gwara śląska miałaby stać się jego podstawą? Zwracali na to uwagę językoznawcy, jak choćby ceniona na Śląsku pani profesor Krystyna Heska-Kwaśniewicz .