Rekordową liczbę 68 lekarzy objęto w Turynie śledztwem w sprawie domniemanych zaniedbań w dwóch szpitalach, gdzie leczono pacjenta ze skręconą kostką. Zakończyło się to amputacją nogi do kolana. Podejrzani są wszyscy lekarze, którzy mieli kontakt z pacjentem.
To było banalne skręcenie nogi w kostce - powiedział włoskim mediom 22-letni informatyk z Piemontu, który doznał kontuzji wiosną tego roku w trakcie zabawy z przyjaciółmi. Spadł z murku o wysokości półtora metra. Z bardzo obolałą, skręconą nogą trafił na pogotowie.
Z relacji mężczyzny i jego rodziny wynika, że lekarze, którzy udzielili mu pierwszej pomocy, zapewnili go wtedy, że szybko zacznie normalnie chodzić i doradzali zastosowanie wkładki ortopedycznej.
U kontuzjowanego doszło jednak do całej serii powikłań w układzie naczyniowym, w rezultacie których przeszedł 10 zabiegów chirurgicznych. Ale i to nie pomogło. Rodzina pacjenta wyjaśniła, że lekarze pytani o przyczynę komplikacji, nie udzielali żadnych odpowiedzi. Nie zmienili również opatrunku z bandaża, mimo że sugerowano, iż jest nieodpowiedni.
Powikłania okazały się tak poważne, że niedawno młody Włoch został poddany amputacji nogi do kolana.
W związku z podejrzeniem błędu lekarskiego, który we Włoszech określa się jako przypadek "chorej służby zdrowia", prokuratura w Turynie wszczęła śledztwo w sprawie. Dochodzeniem dotyczącym zarzutu nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała objęto 68 lekarzy z miejscowego pogotowia i publicznego szpitala, gdzie mężczyzna został najpierw opatrzony, a potem był leczony.
"Chcę wiedzieć, co się stało od początku do końca, chcę poznać prawdę" - powiedział mężczyzna, cytowany przez Ansę.
Podkreśla się, że ze względu na rozmiary śledztwa będzie to jedno z najbardziej spektakularnych dochodzeń w sprawie podejrzenia błędu medycznego.