Z wołowskiego Zakładu Karnego zbiegł jeden z osadzonych. Wcześniej zaatakował księdza.
W Wołowie i okolicach trwa obława na zbiega z Zakładu Karnego. Osadzony przebywał na pracach resocjalizacyjnych przy miejscowym kościele pw. św. Karola Boromeusza.
W pewnym momencie napadł na proboszcza, ks. Krzysztofa Kantona i uciekł.
Major Robert Kuczera, dyrektor Zakładu Karnego w Wołowie, potwierdził portalowi "Kurier Gmin", że do ucieczki doszło. Nie udziela jednak żadnych innych informacji. Policja również nie ujawnia żadnych okoliczności, by nie wzbudzać niepotrzebnej paniki.
Cały czas nad Wołowem słychać latające helikoptery policyjne. Na ulicach są też patrole piesze.
Jak niebezpieczny jest uciekinier nie wiadomo. W Wołowie przebywa bardzo wielu więźniów. W zakładzie są też oddziały dla najniebezpieczniejszych - morderców i gwałcicieli. Można jednak przypuszczać, że skoro osadzony został skierowany do pracy resocjalizacyjnej poza więzieniem, nie został skazany za najcięższe przestępstwa.
Uzupełnienie:
Jak informuje "Gazeta Wrocławska" do zdarzenia doszło ok. godz. 15, gdy więzień oddalił się z miejsca wykonywania pracy. Ważne jest, iż oceniany jest jako osoba mało niebezpieczna. Wielokrotnie wychodził już na przepustkę i był dobrze oceniany przez służbę więzienną. To właśnie dlatego mógł pracować poza Zakładem Karnym.
Ucieczka nie była trudna, bo przy pracującym nie było żadnego nadzoru więziennego. Wciąż nie wiadomo dlaczego został zaatakowany ksiądz proboszcz.
Wszyscy, którzy mogą wiedzieć, gdzie uciekinier przebywa powinni zgłosić ten fakt pod numerem tel. 112. Mężczyzna ma 55 lat i 175 cm wzrostu. W momencie ucieczki był ubrany w białą koszulkę i ciemne spodnie.