Rozpoczął się proces podpalacza. Przez niego zginęły dwie pracownice GOPS w Makowie.
We wtorek 15 września przed Sądem Okręgowym w Łodzi stanął 63-letni Lech G. Mężczyzna w grudniu ubiegłego roku wtargnął do budynku Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie (pow. skierniewicki) i polał benzyną dwie pracujące tam kobiety, a następnie podpalił. Dodatkowo zamknął drzwi od zewnątrz i przytrzymywał je, uniemożliwiając urzędniczkom ucieczkę. Jedna z kobiet zmarła na miejscu zdarzenia, druga w szpitalu. Obie osierociły dzieci.
Prokuratura postawiła Lechowi G. zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywotnie więzienie. Biegli stwierdzili, że może odpowiadać za swoje czyny. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie pamięta, jak doszło do tragedii.
O tragicznych wydarzeniach, w których śmierć poniosły obie kobiety, czytaj też w artykułach: