Niski stan rzek odsłania to, co zazwyczaj kryje się pod wodą. Na początku sierpnia na Koprzywiance odnaleziono kilkadziesiąt pocisków z okresu II wojny światowej.
– Poziom Wisły tu w Tarnobrzegu zbliża się powoli do stanu z 2012 r. – zauważa Maciej Klimczak, przewoźnik promowy. – Trzy lata temu, widać było kamienie, gdzie kiedyś znajdował się brzeg Wisły. Dzisiaj jeszcze są pod wodą, choć niewiele już brakuje, by się wyłoniły.
Prom mimo niskiego stanu działa normalnie, biorąc na swój pokład także samochody. – Kursowanie zapewne musielibyśmy zawiesić, gdyby woda opadła jeszcze o pół metra – mówi M. Klimczak. – Wówczas, przy zanurzeniu 40 cm, zwyczajnie prom tarłby o dno. Owszem zawsze istnieje również ryzyko powstania łachy, która unieruchomiłaby nas.
Niski stan Wisły odsłania to co zazwyczaj kryje się pod wodą. Wyłoniły się m.in. pozostałości podpór mostów, zbudowanych w czasie wojny przez Niemców. – Jak opowiadał mi dziadek, były to drewniane mosty, na które użyto drewna z drzew rosnących na Wianku – opowiada jeden z pasażerów promu. – Ułożyli potężne bale. Był to most podobny do tego jaki stoi w Nagnajowie, czyli drogowy i kolejowy. – Nie – zaprzecza M. Klimczak. – To były dwa mosty. Tam powyżej był kolejowy, a poniżej drogowy. Widać nawet nasypy. – Jakby nie było, to długo nie stały. Niemcy zbudowali je jesienią, a na wiosnę zniszczył je zator lodowy. Babcia mówiła, że powstały potężne kry, które zebrały się przy mostach. Wąskie odstępy pomiędzy przęsłami zatrzymały lód, który zawalił drewnianą konstrukcję.
Na Wiśle powstaje coraz więcej łach Marta Woynarowska /Foto Gość
W tym roku w okolicy Tarnobrzega Wisła nie odsłoniła na razie nic więcej. Trzy lata temu wyłonił się niewybuch.
Za to inne rzeki odkrywają to, co przez dziesiątki lat leżało na ich dnach. Na początku sierpnia z powodu niskiego stanu wody na Koprzywiance odnaleziono kilkadziesiąt pocisków z okresu II wojny światowej.
O ile na rzekach, można powiedzieć, że nie jest dobrze, to tragicznie jest na polach i w ogrodach. Największe zagrożenie i straty w naszym regionie szacowane są w uprawach roślin strączkowych, ziemniaka, krzewów owocowych oraz warzyw. W przypadku roślin strączkowych najwięcej gruntów ornych zagrożonych suszą rolniczą jest w województwie lubelskim – aż 72 proc., w świętokrzyskim – 47 proc., a podkarpackim – 26 proc. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku upraw ziemniaka – w lubelskim jest to 79 proc. gruntów, świętokrzyskim – 63 proc., zaś podkarpackim – 27 proc. Niemal identyczna sytuacja jak w przypadku ziemniaka panuje wśród upraw krzewów owocowych, nieco lepiej jest wśród drzew owocowych, gdzie największe starty występują w woj. lubelskim - 19 proc. areałów, w świętokrzyskim niecałe 3 proc.
W związku z sytuacją w rolnictwie w poszczególnych gminach pracują specjalne komisje zajmujące się szacowaniem strat.
Źle się dzieje również w gospodarstwach rybackich oraz wszelkich zbiornikach zarybionych. Z powodu bardzo niskiego stanu wody oraz upału rybom grozi przyducha.