Do tej pory rady jednostek pomocniczych Katowic do dyspozycji miały 150 tys. zł rezerwy budżetu miasta na realizację potrzeb mieszkańców dzielnicy. Od przyszłego roku pieniędzy w budżecie miasta na ten cel zabraknie.
Wioleta Niziołek-Żądło, asystent prezydenta miasta Katowice, decyzję Marcina Krupa tłumaczy zwiększeniem puli budżetu obywatelskiego, którego pieniądze przeznaczane są m.in. na potrzeby poszczególnych dzielnic. - W tym roku prezydent zwiększył sumę budżetu obywatelskiego, w związku z czym mieszkańcy mają do dyspozycji już 20 mln zł - wyjaśnia.
Aleksander Krajewski z Fundacji Napraw Sobie Miasto nie zgadza się z tłumaczeniem władz miasta.
- Radni wybierani są jako reprezentacja mieszkańców miasta danej dzielnicy. To są zwykle osoby bardzo zaangażowane społecznie, a budżet obywatelski to są oddolne inicjatywy mieszkańców, którzy w żaden sposób nie są zorganizowani. Nie należą ani do rady, ani do urzędu miasta, ani do organizacji pozarządowych, tylko mają możliwość zadbania o swoje własne podwórko.
W jego ocenie obcięcie budżetu dla rad miasta jednocześnie wiąże się z niemożnością decydowania o tym, co w ich dzielnicy jest najbardziej potrzebne. - Każdy remont chodnika czy domu kultury będzie wniosku do pana prezydenta, czy się łaskawie zgodzi. Stracą na tym też mieszkańcy.
Adrian Szymura, przewodniczący rady dzielnicy Koszutka, przyznaje, że 150 tys. zł nie było zbyt wielką pulą. - Jednak dzięki tej kwocie mogliśmy rozwiązać prozaiczne problemy typu brak ławki, piaskownicy, huśtawki. W tej chwili pozostajemy organem w zasadzie martwym.
Wioleta Niziołek-Żądło podkreśla, że radni także mogą zgłaszać swoje projekty do budżetu obywatelskiego, budżetu miasta, mogą podejmować uchwały oraz w sprawach pilnych kontaktować się z prezydentem, naczelnikami wydziału czy dyrektorami jednostek miejskich.