„Spektakl nienawiści”, „efekt buntu, wołania o zmianę”, „zaplanowana kampania zniesławienia” - oto przyczyny porażki prezydenta. Jego zdaniem.
Bronisław Komorowski żali się Adamowi Michnikowi i Jarosławowi Kurskiemu w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że Polska „nie zawsze premiuje dążenie do tego, by być prezydentem wszystkich obywateli. Wśród przyczyn swej porażki widzi mechanizm propagandy. Jego zdaniem „zdolność manipulowania pamięcią” dała „efekt buntu, wołania o zmianę”. Były prezydent rozwija myśl Adama Michnika, że na jego klęskę zapracowały wspólnie dwa radykalizmy – lewicowy i prawicowy. Ten ostatni wyraża się m.in. „w katolicko-fundamentalistycznych postawach”.
Bronisław Komorowski uważa, że po przykrościach, jakich doświadczył przy obejmowaniu urzędu, pod koniec jego prezydentury ponownie pojawił się „ten spektakl nienawiści”. Lecz – jak twierdzi – „to nie były już jednak naturalne emocje, ale zaplanowana kampania zniesławienia”.
Michnik podsuwa rozmówcy analogię do zamordowania Gabriela Narutowicza i przypomina Berezę, a Kurski stwierdza: „PiS tak jak nie był normalną partią opozycyjną, tak nie będzie normalną partią władzy”.
W rozmowie pojawia się też temat reakcji na księżowskie przeprosiny podczas Mszy w warszawskim kościele ss.wizytek za b. prezydenta i rodzinę. Bronisław Komorowski w odpowiedzi nawiązuje do średniowiecza, za którego powracające symptomy uważa „rozliczanie za poglądy, wypychanie ze wspólnoty Kościoła, poza nawias patriotyzmu”.
Pojawia się też temat in vitro. „Nie mogę pogodzić się z lekceważeniem cudu życia i uznaniem zapłodnienia pozaustrojowego za grzech. Innymi słowy, przedkładania losu zarodków nad cud nowego życia” – mówi były prezydent.
Od redakcji
W wypowiedziach byłego prezydenta wciąż przebija żal do narodu, który wybrał nie tak, jak należało. Naród najwyraźniej nie dorósł do tak wielkiego człowieka. Uporczywe analizowanie wyboru Andrzeja Dudy z perspektywy „agresywnej kampanii” oznacza, że zarówno Bronisław Komorowski, jak i jego otoczenie nie są zdolni przyjąć, że Polacy wybrali kogoś, kogo po prostu uznali za lepszego. Były prezydent nie jest też najwyraźniej zdolny zauważyć własnych win, które doprowadziły do obecnej sytuacji.
Ale w omawianym wywiadzie jest też ciekawy wątek o in vitro. Stwierdzenie byłego prezydenta na ten temat nie zwraca na siebie uwagi, szczególnie na tle innych poruszanych spraw. Wiele jednak mówi o jego rzeczywistych poglądach, szczególnie zdanie o tym, że nie godzi się na przedkładanie „losu zarodków nad cud nowego życia”. Oznacza to bowiem, że Bronisław Komorowski nie uznaje godności człowieka od chwili poczęcia. „Cud nowego życia” nie jest dla niego tożsamy z poczęciem. „Zarodki”, które są przecież poczętymi już ludźmi, nie zaprzątają jego uwagi. Ich „los” jest dla niego mniej ważny.
W tej sytuacji jasne się staje, dlaczego Bronisławowi Komorowskiemu tak łatwo przychodziło lekceważenie fundamentalnych zasad Kościoła katolickiego – ma po prostu niekatolickie poglądy.
Franciszek Kucharczak