Dlaczego nowa kancelaria prezydenta rozpoczyna urzędowanie od "bilansu otwarcia"?
Tę kwestię wyjaśniała w programie "Dziś wieczorem" na antenie TVP Info Małgorzata Sadurska, szefowa Kancelarii Prezydenta. Tłumaczyła, że to nie audyt, a "bilans otwarcia". Zaznaczyła, że jest to działanie profesjonalne i każdy, kto obejmuje urząd, zwłaszcza w trakcie roku budżetowego, powinien się zapoznać z zastaną sytuacją, poznać organizację pracy i finansów. Sadurska wyjaśniała, że wśród głównych założeń prowadzonego w Kancelarii Prezydenta bilansu, jest ustalenie, w jakim stanie budżetowym przejmuje ją obejmująca urząd ekipa.
Dokładnie tydzień temu (5 sierpnia) "Rzeczpospolita" informowała, że poprzedni urzędnicy Kancelarii Prezydenta zostawiali tak mało pieniędzy w jej budżecie, że początek urzędowania ekipy Andrzeja Dudy może być praktycznie przez to sparaliżowany. Pieniądze z kancelarii zaczęły wypływać szerokim strumieniem już po tym, jak pojawiły się informacje o przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach - pisała "Rzeczpospolita". Dziennik dodaje, że po zamknięciu bilansu czerwca - czyli w połowie roku budżetowego - ekipa odchodząca miała do dyspozycji jeszcze około połowy z przysługujących jej 168 milionów złotych. Jednak w niektórych obszarach wydanych było już 70 proc. środków.
Finanse to jednak nie wszystko, co jest badane w kancelarii. Małgorzata Sadurska wyjaśniała w TVP Info, że chce też wiedzieć, jaki jest potencjał ludzki w kancelarii. Przypomniała, że tuż przed objęciem przez Andrzeja Dudę urzędu prezydenta RP, z kancelarii odeszła spora grupa pracowników. Jak pisała tydzień temu "Rz", wypłacono im wtedy odszkodowania i odprawy, co także, według informacji dziennika, mogło mieć wpływ na uszczuplenie budżetu kancelarii.
Bilans prowadzony w kancelarii ma także wykazać, czym w ostatnim czasie zajmowali się pracujący tam urzędnicy, jakie sprawy są pilne lub zaległe - tłumaczyła M. Sadurska. Podkreśliła, że nie ma mowy o szukaniu haków na poprzedników, ale o efektywne zarządzanie kancelarią w przyszłości.