W czwartym dniu pielgrzymki diecezji bielsko-żywieckiej na Jasną Górę pojawił się punkt, którego dotąd w programie pielgrzymowania nie było. - Idziemy 24. raz, ale nie mieliśmy jeszcze ślubu naszych pielgrzymów - mówi ks. prał. Józef Walusiak.
Pielgrzymka to wyjątkowy czas. Takimi też dni tegorocznego pielgrzymowania stały się dla Pauliny Santarosy z bielskiej parafii św. Maksymiliana i Norberta Markiela z parafii św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej Komorowicach. W niedzielne popołudnie, podczas postoju w parafii w Pińczycach, niedaleko Siewierza, przeżyli ten niezwykle ważny dzień swego życia: dzień zaślubin.
Jak podkreśla Norbert, pomysł należał do Pauliny, a Paulina zastrzega, że decyzję podejmowali wspólnie...
To jest już kolejna ich pielgrzymka z Bielska-Białej na Jasną Górę. - Idą z nami już od paru lat, w dodatku nie tylko pielgrzymują, skupiając się na sobie i swoich intencjach, ale posługują też innym, pełniąc funkcję bagażowych, którą sobie upodobali. Są ludźmi, którzy potrafią bezinteresownie służyć - mówi ks. Stanisław Joneczko, przewodnik bielsko-żywieckiej grupy 8., w której wędrują do Maryi Paulina i Norbert, już teraz młoda para, już małżonkowie...
Do kościoła wchodzili przez szpaler pielgrzymkowych braci i sióstr
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Do kościoła wchodzili przez długi szpaler wyciągniętych nad ich głowami rąk pielgrzymów, a w świątyni świadkami sakramentalnej przysięgi małżeńskiej były nie tylko ich rodziny, ale i ta druga rodzina: pielgrzymkowa. Radość też była podwójna: tak wielka, że spontanicznie po tym, jak nałożyli sobie wzajemnie obrączki, rozległy się oklaski.
- Poznaliśmy się w parafii komorowickiej podczas spotkań grupy osób niepełnosprawnych. Włączyli się jako wolontariusze, pomagając w organizacji różnych wydarzeń z udziałem niepełnosprawnych. Są też animatorami Ruchu Czystych Serc, w którym zgromadzili się młodzi ludzie, pragnący żyć w najpiękniejszy z możliwych sposób - prezentował młodą parę ks. Joneczko tuż przed tym uroczystym momentem, kiedy młodzi udzielili sobie nawzajem sakramentu małżeństwa, ślubując sobie miłość, wierność i to, że się nie opuszczą aż do śmierci...
Z zaangażowania w życie Kościoła są dobrze znani w swoich parafiach. Norbert działa też w komorowickiej wspólnocie Rycerstwa Niepokalanej, a w parafii św. Maksymiliana oboje pomagali w przygotowaniu młodzieży do bierzmowania. On z zawodu jest informatykiem, a Paulina pracuje w przedszkolu.
- Dziś przeżywacie podniosłe chwile, a jutro znów wyruszycie na pielgrzymkę, pójdziecie dalej. Tak to właśnie w życiu jest: wydarza się coś tak bardzo ważnego, a zaraz potem trzeba mierzyć się z codziennymi wyzwaniami, trzeba pokonywać kolejne trudności. Wy, pielgrzymując już kilka razy na Jasną Górę i do różnych sanktuariów, doskonale o tym wiecie. Wierzę mocno w to, że Pan Bóg przez moje ręce i ręce kapłanów koncelebrujących tę Mszę Świętą ześle hojne błogosławieństwo. To nie znaczy, że od dzisiaj nie zaznacie przykrości, trudności, problemów. One zawsze są i towarzyszą człowiekowi w życiu, ale o wiele łatwiej je pokonać, wiedząc, że jest obok mnie ktoś, kto mnie kocha. A jeszcze łatwiej je pokonać, wiedząc, że nad nami jest Pan Bóg, który jeszcze bardziej nas kocha, który jest Miłością i pragnie naszego szczęścia - mówił w homilii ks. Joneczko. - Życzę wam, żebyście idąc razem przez życie, powiększając rodzinę, ciągle kochali Pana Jezusa i zachowali tę czystość serca, która jest gwarancją, że jest się blisko Niego...
Były po Mszy Świętej życzenia od pielgrzymów i symboliczne upominki, a dla wychodzącej z kościoła młodej pary pielgrzymkowa "sąsiadka" - grupa 9. z beskidzkiej Trójwsi pod przewodnictwem grającej na skrzypcach Moniki Wałach-Kaczmarzyk zaśpiewała wiązankę góralskich pieśni weselnych, kończąc "Ojcowskim domem...".
Weselny koncert pielgrzymkowej ósemki i dziewiątki...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Był też wcześniej moment niezwykle wymowny: kiedy większość gości weselnych i pielgrzymów czekała już przed kościołem, by złożyć życzenia i ustawić się do pamiątkowej fotografii, młoda para zamiast do wyjścia, skierowała się raz jeszcze do ołtarza i uklękła przed tabernakulum.
- Chcieliśmy się najpierw pokłonić przed Panem Jezusem, po raz pierwszy jako małżonkowie. I podziękować - tłumaczą. - A dlaczego zależało nam, żeby wziąć ślub w czasie pielgrzymki? Bo to taki czas, kiedy mocniej niż zwykle odczuwa się obecność Pana Boga w naszym życiu. Chcielibyśmy to poczucie umocnić i rozwijać w naszym małżeństwie...