W Czerwińsku, w klasztorze salezjanów, powstaje pierwsze w Polsce Muzeum Prymasa Augusta Hlonda.
Osobiste rzeczy prymasa, zgodnie z jego ostatnią wolą, przyjechały do domu salezjańskiego niedługo po jego śmierci. Plany, by udostępnić je pielgrzymom odwiedzającym znajdujące się w ramach klasztornego kompleksu sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, snuto od dawna. Ale dopiero otrzymany w ramach konkursu Banku Zachodniego WBK "Tu mieszkam, tu zmieniam" finansowy grant przyspieszył prace.
W muzealnych zbiorach, wśród kilkudziesięciu pamiątek, znajdują się nie tylko rzeczy osobiste, ale także przedmioty, których prymas używał do pracy czy związane ze sprawowaniem liturgii i modlitwą: księgi mszalne, modlitewnik, różaniec, relikwie, szaty liturgiczne, wśród których na uwagę zasługuje pięknie haftowany ornat żałobny z XIX w. Są także portrety z wizerunkiem prymasa, albumy z rodzinnymi zdjęciami, popiersie oraz odlew twarzy wykonany zaraz po śmierci wraz z opisem ostatnich chwili życia.
XIX-wieczny pięknie haftowany żałobny ornat Agata Ślusarczyk /Foto Gość Pokaźny zbiór tworzą dzieła pozostawione przez prymasa Augusta Hlonda w postaci kazań, przemówień, odezw czy luźnych myśli. - Wiele z nich pokazuje, że w swoim myśleniu był człowiekiem wykraczającym poza ramy swojej epoki. Szczególnie na sercu leżała mu sytuacja polskich emigrantów, bezrobotnych, kwestie wychowawcze, docenienie roli kobiety, miał także wielkie nabożeństwo do Matki Bożej - wymienia ks. Przemysław Kawecki SDB, inicjator powstania muzeum.
Ekspozycja ma formę zegara ukazującego etapy życia prymasa: od dzieciństwa spędzonego na Śląsku, przez czas młodzieńczej nauki w Turynie, w polonijnym oratorium założonym przez św. Jana Bosko, po posługę duszpasterza Kościoła, który na Śląsku tworzy zręby nowej diecezji, stając się pierwszym pasterzem diecezji katowickiej, a dla upowszechnienia katolickiej nauki zakłada tygodnik "Gość Niedzielny".
Ekspozycja przypomni także jego posługę jako prymasa Polski, który podjął trud zjednoczenia narodu po zaborach i zreorganizowania kościelnych struktur. Powołał Towarzystwo Chrystusowe opiekujące się Polonią, apelował o to, by Polska "nie oswajała się z bezrobociem", jawnie krytykował działania masonerii. W czasie II wojny światowej na emigracji bronił ojczyzny oskarżonej przez hitlerowską propagandę o rozpętanie wojny, ratował też uciekających Żydów.
Po wojnie przeniósł się do Warszawy i rozpoczął walkę z komunistyczną laicyzacją społeczeństwa: "Nowe czasy byłyby niewolą człowieka, gdyby ich duszą nie było chrześcijaństwo (...). Polska nie może być komunistyczna, musi pozostać chrześcijańska" - pisał w Liście Episkopatu 18 lutego 1948 r. Dwa lata później na Jasnej Górze zawierzył ojczyznę Niepokalanemu Sercu Maryi, wyznaczając tym samym program duszpasterski polskiego Kościoła. Fatimską drogę narodu polskiego kontynuowali później kard. Stefan Wyszyński i Jan Paweł II.
August Hlond zmarł 22 października 1948 r. W pogrzebie uczestniczyły tłumy mieszkańców przekonanych o jego świętości. Szczątki prymasa, zgodnie z jego wolą, spoczywają do dziś w kaplicy św. Jana Chrzciciela w warszawskiej archikatedrze. W 1991 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.
Wnętrze placówki zaaranżowane jest w odcieniach szarości i bieli, skromne, nowocześnie oświetlone. W centrum stoją biurko i fotel prymasa. - Naszym zamysłem jest, by każdy, kto odwiedza to miejsce, mógł dowiedzieć się, jakim człowiekiem był kard. Hlond. O jego historii opowiedzą nie tylko eksponaty, noty biograficzne czy jego myśli, które zaprezentujemy, ale także stonowany wystrój wnętrza i szereg ciekawostek - wyjaśnia Katarzyna Borowska, odpowiedzialna za aranżację muzealnego wnętrza. - Nie każdy wie, że ks. August Hlond pasjonował się muzyką i był jednym z nielicznych duchownych, którzy podróżowali samolotem. Z tego tytułu nazywano go żartobliwie "Latającym Holenderem”.
Otwarcie leżącego na styku diecezji płockiej i archidiecezji warszawskiej muzeum planowane jest na połowę września.