Gdy w gmachu Sejmu prezydent elekt składał przysięgę, pod parlamentem zgromadziło się kilkaset osób, by, jak mówią - dodać mu duchowej otuchy.
Pani Małgosia przyjechała spod Żywca. Razem z pocztem sztandarowym związku Podhalan, oddział żywiecki. Kilkadziesiąt osób w pięknych regionalnych strojach wyjechało ze swoich domów tuż po północy. Jechać trzeba było powoli, bo wiadomo - lepiej bezpiecznie niż wcale...
Dlaczego pokonali kilkaset kilometrów? Dlaczego teraz stoją w wielkim upale, chłodząc się wodą mineralną i wałkując kawałkami gazet?
- No jak to dlaczego! Przecież to nasz prezydent. Dał nam nadzieję, że będzie u nas lepiej. To i jesteśmy! Chociaż tyle możemy...
Dziwią się tylko, że warszawian jak na lekarstwo. Z całej Polski chyba więcej ludzi przyjechało, niż ze stolicy. Za blisko mieli?
- Ale ja jestem! I gram dla wszystkich! - pani Mieczysława Mikuta rzeczywiście gra patriotyczne pieśni. Na okarynie. Oryginalnej, miśnieńskiej. Ładnie gra...
- Tylko górale jakoś nie mają siły śpiewać po nocy w autokarze - śmieje się. Dlaczego przyszedł pod Sejm? Naprawdę to tłumaczyć trzeba?
- Dobrze więc, powiem w skrócie: Jestem tutaj tak jak wszyscy, z życzliwości dla nowego prezydenta. Mam dla niego ogromny szacunek i same dobre myśli. Naród czeka na lepsze. A on jest nadzieją, że to lepsze przyjdzie.
Górale i warszawiacy obserwują pod Sejmem - na "urządzeniach przenośnych" - zaprzysiężenie i orędzie prezydenta
Agata Puścikowska /Foto Gość
Wokół Sejmu niewielkie grupki ludzi. Wszyscy skupieni wokół... smartfonów.
- Oglądamy i słuchamy naszego prezydenta. Niestety nikt nie pomyślał, żeby tu jakiś telebim ustawić. Dobrze, że chociaż technika teraz taka zaawansowana - mówi starsza pani znad nowoczesnego smartfona.
A młody chłopak dodaje: Musimy się nauczyć solidarności na nowo, musimy nauczyć się cieszyć razem. Wspólnotowo, bo jesteśmy świetnym narodem. Szkoda że nie ma tych telebimów, bo inaczej by się zaprzysiężenie przeżywało. Ale widzi pani? Ludzie chcą cieszyć się razem, wiec i smartfony wykorzystują.
Młodzież z Węgrowa, szesnasto- i siedemnastolatki, przyjechała porannym PKS. Jak mówią, bo dzieją się ważne dla Polski wydarzenia. I trzeba w nich uczestniczyć:
- Chcielibyśmy tutaj pracować, studiować, w przyszłości wychowywać dzieci. Teraz jest trudno w Polsce żyć ludziom młodym. Może coś się zmieni?
Co chwila rozlegają się brawa: Po słowach prezydenta, w których podziękował szczególnie nieżyjącemu swojemu poprzednikowi Lechowi Kaczyńskiemu, po prezydenckich słowach o obronności, o dotrzymaniu obietnic...
Gdy w Sejmie uroczystość dobiegała końca, wiele osób udało się w kierunku warszawskiej archikatedry św, Jana. Przecież teraz trzeba prezydenturę Andrzeja Dudy zawierzyć Bogu.