Adamowi Zagajewskiemu jak żadnemu innemu współczesnemu polskiemu poecie udaje się „opiewać okaleczony świat”.
Aż dziw, że ze swoją potrzebą chwalenia świata, każdej śmiertelnej chwili „pełnej niezrozumiałej, szalonej radości” („Chwila”) przez tak wiele lat bywa wymieniany wśród kandydatów do literackiego Nobla. Jak się okazuje, tworzący rankingi, w których ostatnimi laty punktuje się destrukcję i chaos, nie mogą pominąć jego słyszalnego głosu poszukującego ładu i sensu. „Spróbuj opiewać okaleczony świat” to wiersz Zagajewskiego, który jako jedyny w numerze został wydrukowany w tygodniku „The New Yorker” po zamachu 11 września 2001 r. Stał się wtedy tak popularny wśród nowojorczyków, że rozsyłali go mejlami, nalepiali na samochody. Działo się to wbrew temu, co twierdzi sam jego autor, że poezja nie jest częścią ekonomii światowej i trudno się sprzedaje. Może i się nie sprzedaje, ale przydaje się w takich jak tamten momentach. – Myślę, że redaktorzy uznali, że to wiersz, który wytrzyma napięcie żałoby – powiedział mi wtedy. – Jest w nim paradoksalne połączenie impulsu opiewania świata z żałobą z powodu faktu, że ten świat został jednak zraniony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.