Chyba żadna kampania społeczna ostatnich lat nie wywołała tak skrajnych komentarzy, jak kampania Fundacji Mamy i Taty na temat macierzyństwa. Dlaczego?
Niemniej, to wcale nie do tych kobiet skierowana jest cała kampania. Im młodości nikt nie zwróci. Kampania nie jest też skierowana do kobiet, które kiedyś świadomie nie chciały, a teraz nie żałują, że nie zostały matkami. Bo przecież są i takie. Kampania skierowana jest do innej grupy: ma poruszyć kobiety młode, które stoją przed ważkimi wyborami. To im warto zwrócić uwagę na priorytety, warto wywołać dyskusję, by przemyślały, czego naprawdę chcą od życia. Bo faktem jest również, że tendencja, aby "zdobywać świat", by wyłącznie oddawać się karierze zawodowej i tzw. samorealizacji, również istnieje. I przypuszczalnie będzie się poszerzać.
- Nasza kampania wywołała wielką dyskusję, co ogromnie cieszy. Bo chociaż sam spot dotykał jednego problemu, udało się publicznie zadać o wiele więcej pytań: o życiowe priorytety, o warunki powrotu kobiet do pracy, o odpowiedzialność partnerów, o możliwości łączenia macierzyństwa z pracą zawodową - mówi Kamila Grabowska z Fundacji Mamy i Taty, prywatnie mama czwórki dzieci i… pracownik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
- Przecież doskonale zdajemy sobie sprawę, że problem odkładania macierzyństwa na później jest złożony. Wiele kobiet po prostu nie stać na urodzenie dziecka. Inne mają problemy w pracy, jeszcze inne po prostu nie mają odpowiedniego partnera. Spot był kijem w mrowisko. Zaczęliśmy rozmawiać na tematy ważkie i często pomijane. Przecież z badań, które przeprowadziliśmy, wynika, że aż 87 proc. kobiet, które nie ma dzieci, chciałoby je mieć! Więc to jest nasza wspólna sprawa: zwykłych ludzi, organizacji pozarządowych i oczywiście rządzących, by wszelkimi możliwymi sposobami, wielotorowo, ułatwić kobietom drogę do macierzyństwa. Ale i kobiety powinny odpowiednio wcześnie się zastanowić, co tak naprawdę jest dla nich ważne.
Grabowska zwraca też uwagę, że istotny wątek w kampanii - pokazanie wpływu hormonalnych środków antykoncepcyjnych na zdrowie kobiety - w ogóle się nie przebił w mediach. Mimo bardzo rzeczowych badań na ten temat, mimo konkretnych argumentów, które twórcy kampanii próbowali przekazać, temat szkodliwości tabletek antykoncepcyjnych (ich działanie może również mieć skutek ubezpładniający) został skutecznie wyparty z publicznej dyskusji.
- Najwyraźniej to temat, który wydawcy i dziennikarze skutecznie blokowali. Gdy próbowaliśmy mówić o konkretach, zbywano nas i wręcz zagłuszano. Tymczasem nie zamierzamy działać w kierunku zakazu ich używania, lecz chcemy by kobiety miały pełną świadomość skutków przyjmowania hormonów - tłumaczy Grabowska.
- Na naszej stronie internetowej przytaczamy dokładne dane i pokazujemy, w jaki sposób informowane są kobiety na Zachodzie o ich szkodliwości. Europejki, w oparciu o wiedzę, mogą dokonać świadomego wyboru. W Polsce, niestety, mówienie, że tabletki działają bardzo niekorzystnie na organizm kobiety, uważane jest za ciemnogród. Polki przyjmują tabletki, nie znając ich działań ubocznych.
A co z brakiem w spocie mężczyzny?
- I na mężczyzn przyjdzie pora. Do nich chcemy dotrzeć w kolejnej kampanii. Brak mężczyzny w tym spocie ma konkretną przyczynę: to kobiety bardziej cierpią z powodu braku dzieci, w dodatku to kobiety krócej niż mężczyźni są płodne. Warto więc, by każda kobieta, w pełni świadomie i w poczuciu wolności, w zgodzie ze sobą mogła dokonać odpowiedniego dla niej samej, wyboru.
Kampania sprowokowała internautów do lawinowej produkcji memów. Na jednym z nich Maria Curie Skłodowska zapewnia, że zdążyła skończyć Sorbonę, odkryć polon i rad, dostać nagrodę Nobla i… urodzić dzieci. Można? Można.