Bardzo się ucieszyłem. Radość, ulga i satysfakcja - tak prof. Bogdan Chazan opisał swoje uczucia po orzeczeniu Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej, który uznał, że nie ma podstaw do postawienia profesorowi zarzutu popełnienia przewinienia zawodowego żadnemu z lekarzy, uczestniczących w leczeniu pacjentki, której w warszawskim szpitalu im. Świętej Rodziny odmówiono przeprowadzenia zabiegu aborcji.
Prof. Chazan podkreślił, że cieszy się nie tylko ze względu na siebie, ale także ze względu na innych lekarzy ze Szpitala Świętej Rodziny.
- Po tym orzeczeniu oraz po postanowieniu prokuratury, która uznała, że nie sprowadziłem na pacjentkę zagrożenia życia i zdrowia, okazało się, że podstawy do mojego zwolnienia (ze stanowiska dyrektora szpitala) się kurczą, są coraz słabsze - ocenił były konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii.
W rozmowie z serwisem gosc.pl dodał, że nie zna jeszcze uzasadnienia decyzji Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej NIL.
Przypomniał, że toczy się jeszcze proces cywilny, jaki pacjentka wytoczyła szpitalowi. Zażądała od niego miliona złotych zadośćuczynienia.
Trwa także postępowanie w sądzie pracy, w którym prof. Chazan domaga się przywrócenia na stanowisko dyrektora Szpitala Świętej Rodziny. Najbliższa rozprawa planowana jest na wrzesień. - Lista świadków jest długa, a przesłuchano ich jedynie trzech. W tym tempie wyroku można się spodziewać za 3 lata - ocenia prof. Chazan.