Co to gościnność? Nie wszyscy wiedzą. Przypominają o tym w Wodzisławiu.
Około trzystu osób przeszło przez Wodzisław Śląski w Marszu dla Życia i Rodziny. Tegoroczne hasło brzmiało: „Dom rodzinny – dom gościnny”.
Jeszcze przed Marszem 176 dzieci z Wodzisławia wykonało prace dla Biblioteki Miejskiej, które ilustrowały ten temat. – Niektóre dzieci miały trudności z pokazaniem tej gościnności, bo mają różne doświadczenia – mówił ks. Bogusław Płonka, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Wodzisławiu Śląskim na Mszy świętej przed rozpoczęciem Marszu. Nawiązywał do narastającej dziś tendencji, zgodnie z którą domy stają się czasem twierdzami, liczy się w nich głównie komfort właścicieli i mało w nich atmosfery otwartości na bliźnich. Mówił też jednak, że spotkał kilka razy u odwiedzanych ludzi deklaracje idące pod prąd tej tendencji. To napisy witające gości, wiszące w przedpokojach, np.: „Bądź naszym gościem”, „Gościu, czuj się u nas dobrze”.
Był to już czwarty Marsz dla Życia i Rodziny w Wodzisławiu Śląskim. Na koniec odbyły się konkursy dla najmłodszych i najstarszych uczestników. W kategorii „najmłodsze małżeństwo”, biorące udział w Marszu, nagrodę dostali Sylwia i Wojtek z Wodzisławia, małżonkowie od dwóch lat. Prowadzący Marsz poprosił ich, żeby powiedzieli, gdzie się poznali. – W gimnazjum. Ale Sylwia nie wiedziała, że ze mną do klasy chodzi – odpalił Wojtek. Wytłumaczył, że Sylwia, jako przewodnicząca szkoły, sporządziła kiedyś listę uczniów. – I jedyną osobą, o której zapomniała, byłem ja – powiedział.
Kiedy ucichł już śmiech maszerujących, Sylwia i Wojtek opowiedzieli, że ich receptą na zgodę w małżeństwie jest modlitwa, do której razem klękają codziennie wieczorem. Ci sympatyczni, uśmiechnięci młodzi ludzie trzymali na ręku maleńką Klarę. Kiedy prowadzący poprosił, żeby przedstawili swoją córeczkę, tym razem Sylwia rozbawiła uczestników Marszu: – To jest owoc naszych pierwszych rekolekcji. A za miesiąc jedziemy na następne – powiedziała.