Sąd Okręgowy w Gdańsku odroczył wydanie wyroku w sprawie zapłaty byłym pracownikom stoczni 260 mld złotych. Byli stoczniowcy, reprezentowani przez Stowarzyszenie Akcjonariuszy i Obrońców Stoczni Gdańskiej "Arka" wnieśli o zmianę sędziego.
- Ten sąd nie rozpatruje sprawy w oparciu o dowody. A koronnym dowodem jest tu księga akcyjna. To dokument, który mówi o tym, że ci ludzie (b.pracownicy stoczni) mają prawo do akcji. Tego sąd nie dołączył do sprawy - mówił Wincenty Koman, prezes stowarzyszenia, wyjaśniając mediom przyczynę wniosku o wyłączenie ze sprawy sędzi Barbary Skrobańskiej.
Jak poinformowała sędzia Skrobańska, do Sądu Okręgowego wpłynęło pismo, które kierownictwo sądu uznało za wniosek o wyłączenie jej ze składu sędziowskiego. Teraz sąd będzie musiał rozpatrzyć ten wniosek. Nowego terminu procesu jeszcze nie wyznaczono.
Odroczenie wyroku i przyjęcie wniosku stowarzyszenia „Arka” jego członkowie traktują jako krok w dobrą stronę. Odrzucenie dowodu, którym jest księga akcyjna stoczni uważają za przejaw braku obiektywizmu sędzi.
- W dalszym ciągu trwa rozkradanie stoczni. Sprzedaje się tereny, które słuszni się nam należą - mówił Mieczysław Szymanek.
- My występujemy o 100% akcji stoczni gdańskiej, gdyż stocznia gdańska musi być własnością narodu polskiego i nie może być inaczej - podkreślał inny z członków stowarzyszenia.
Stowarzyszenie żąda od Skarbu Państwa wypłaty 260 mld złotych. Mają one trafić do 12 tys. byłych pracowników stoczni. Na kwotę tę składa się wartość terenów stoczni oraz dokonana w 2007 roku wycena samego zakładu. Według członków stowarzyszenia nabyli oni prawa do akcji firmy na przełomie lat ‘80 i ’90 w związku z likwidacją stoczni przez premiera Mieczysława Rakowskiego.
Podczas poprzedniej rozprawy przedstawiciel Prokuratorii Generalnej wnosił o odrzucenie powództwa. Jego zdaniem stowarzyszenie nie ma prawa do składania takich pozwów oraz reprezentowania byłych pracowników stoczni.