Dzisiaj (10 maja) po północy (0.40) z dworca w Katowicach (peron 2, tor 3) odjechał pociąg z 406 pielgrzymami. Ma do pokonania 2800 km. W poniedziałek około południa dotrze do Lourdes.
- Mogłam pojechać na wyprawę z parafii, ale Lourdes nie było na jej trasie. Od razu się zapisałam, gdy tylko w lutym ogłoszono tę pielgrzymkę. I od tego czasu czekałam - mówi Lidia Penc z Katowic. - Pakowałam się według listy. Wszystko rzuciłam na tapczan, odhaczałam, co wsadzam do torby i już. To nie jest trudne.
Operacja zajmowania miejsc w pociągu i przygotowania do rozpoczęcia podróży trwała ponad dwie godziny. W tym czasie metropolita katowicki abp Wiktor Skworc rozmawiał z pielgrzymami. - Tylko wróćcie koniecznie przed pielgrzymką piekarską - żartował z mężczyznami. Prosił też o modlitwę w intencji całej archidiecezji. Na koniec udzielił wszystkim błogosławieństwa.
- Bardzo się cieszę, że jadę. Pobożność mnie do tego skłoniła. Tylko spanie na górnej kuszetce trochę mnie niepokoi, ale ktoś przecież musi tam spać - mówi 70-latka z Rudy Śląskiej Teresa Ficek.
Adam i Teresa Jesiotrowie z Józefowa k. Warszawy cześć podróży mieli już za sobą, gdy wsiadali do pociągu. - Wyruszyliśmy o 6.00. Tak długie podróżowanie jest trudne, ale Matka Boska zawsze tak to załatwi, że się jakoś jedzie, więc jedziemy, bo jesteśmy schorowani - mówią.
Wśród pielgrzymów jest 17 osób na wózkach inwalidzkich i sparaliżowany chłopiec, podróżujący razem ze swoją mamą.
- Mamy ze sobą spore torby leków i sprzętu medycznego, w każdym wagonie jest taki komplet. Poza tym w każdym wagonie są lekarz i pielęgniarka - mówi Anna Piecha, jedna z pielęgniarek-wolontariuszek. - Dla mnie to przede wszystkim służba, ale też mam w sercu intencje i przedstawię je Matce Bożej - dodaje.
- Na każdy wagon przypada dwóch członków obsługi. Usuwamy śmieci, dbamy o porządek, jeśli ktoś poprosi, przygotujemy też wrzątek - mówi Jan Pawelec z Warsu (o. Gdynia). - Dawniej specjalne pociągi były zamawiane dość często, ale takiego składu dawno już nie organizowaliśmy.
- Specjalny pociąg ma 10 wagonów (kuszetek) oraz wagon konferencyjny i rezerwowy w którym umieściliśmy wózki inwalidzkie, chodziki i nadmiar bagażu. Ciągnie nas elektrowóz EU07-516 - mówi technik pokładowy Jerzy Zychura. - Najgorsze byłoby, gdyby w drodze zdarzyła się taka usterka, której nie mógłbym usunąć, ale gdy się jedzie do świętych miejsc, to czuje się opiekę Bożą.
- Przy każdym pociągu odpowiedzialność jest taka sama. Może ten daje większy prestiż - tłumaczy prowadzący skład Zbigniew Góryński, maszynista z katowickiego InterCity. - Każdy pociąg ma rozkład jazdy, również nasz. Z pewnością więc dojedziemy zgodnie z tym rozkładem.
- Pielgrzymka jest podzielona na pięćdziesięcioosobowe grupy. Każda ma swojego duszpasterza, lekarza i przewodnika - mówi ks. Roman Chromy, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego katowickiej kurii, jeden z organizatorów pielgrzymki. - Każdy pielgrzym dostał identyfikator i chustę w kolorze grupy, do której należy. Dzięki temu będziemy mogli spokojnie zwiedzić Lourdes. Oczywiście, będą też celebracje, na których spotkamy się wszyscy, jako wielka diecezjalna wspólnota. Jestem przekonany, że to wydarzenie stanie się wielkim duchowym umocnieniem dla ludzi, którzy często spędzają swój czas w domach, samotnie. Teraz będą mogli zobaczyć innych, podobnych do siebie, którzy również zdecydowali się podjąć wysiłek tej drogi.
- Duszpasterstwo Pielgrzymkowe zajmowało się całą logistyką: podziałem na grupy, zakwaterowaniem, planem zwiedzenia - mówi Jolanta Potempa, dyrektor Duszpasterstwa Pielgrzymkowego Archidiecezji Katowickiej. - Lourdes to wyjątkowe miejsce, w którym pierwszeństwo mają chorzy, także cierpiący duchowo. Wiem, że jadą z nami również osoby, które chcą dziękować Matce Bożej.
Pielgrzymi mogli też wziąć udział w wyborach prezydenckich, ale żeby to uczynić, musieli zagłosować korespondencyjnie. W Lourdes wysiądą w poniedziałek około południa.
Czytaj także: