W sądzie w Toronto odbyła się ostatnia już rozprawa przeciw obrończyni życia. Zapadł wyrok: 10 miesięcy więzienia.
Proliferka została uznana winną naruszenia warunków okresu próbnego i przeszkadzania w działaniu kliniki aborcyjnej. Sędzia Mavin Wong przychyliła się do żądań prokuratora, skazując Mary na 10 miesięcy więzienia. Aktywistka spędziła już w areszcie 134 dni i ten czas został jej zaliczony na poczet kary. Musi więc jeszcze spędzić w więzieniu 4 miesiące.
Podczas rozprawy Mary Wagner zachowała milczenie. Był to jej protest i akt solidarności z ofiarami aborcji. Sędzia, wydając wyrok, stwierdziła, że Mary Wagner narzucała swoje przekonania religijne innym, przyczyniała się do rozszerzania krzywdy emocjonalnej i psychologicznej kobiet w klinice aborcyjnej oraz nie jest zainteresowana przestrzeganiem prawa. Wynika to zapewne - zdaniem sądu - z silnego zaangażowania w ruch pro life, co skłania ją do ciągłego popełniania tych samych przewinień.
Mary Wagner pierwszy raz została aresztowana w 2000 roku w Vancouver. Potem trafiała do aresztu jeszcze sześć razy. Kiedy proliferka była wprowadzana na salę sądową, 16 jej przyjaciół - obrońców życia - protestowało, trzymając w dłoniach białe róże, które miały symbolizować niewinność dzieci zabitych w czasie aborcji.
Następnego dnia po wyroku - 6 maja - o godz. 11 przed ambasadą kanadyjską w Warszawie Fundacja Pro - Prawo do Życia zapowiedziała pikietę poparcia dla Mary Wagner.