Odszedł polityk, więzień Auschwitz, powstaniec warszawski. Miał 93 lata.
Od września 1990 do marca 1995 r. pełnił funkcję ambasadora RP w Austrii. W latach 1997-2001 był senatorem IV kadencji z ramienia Unii Wolności. Zajmował urząd ministra spraw zagranicznych w rządzie Józefa Oleksego i Jerzego Buzka. Powołany przez premiera Donalda Tuska na sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego, był członkiem komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego przed wyborami prezydenckimi w 2010 i w roku bieżącym.
"W moim indywidualnym rachunku dziękuję Bogu za łaskę poznania wielu wspaniałych ludzi, takich jak wybitna pisarka Zofia Kossak, której sekretarzem byłem przez ponad rok i która miała na mnie wielki wpływ. Jak ks. Jan Zieja, mój spowiednik z lat 1942–43, kiedy w warunkach wojny formowały się moje bardzo trudne decyzje i przeżywałem kryzys dezorientacji po zwolnieniu z obozu koncentracyjnego. Dziękuję za przyjaciół: ks. Andrzeja Bardeckiego, prof. Kazimierza Kumanieckiego, Jana Parandowskiego. Powinienem też wyliczyć kilkadziesiąt osób – kolegów i koleżanek, których nazwiska nic dzisiaj nikomu nie powiedzą, a którzy swoim zachowaniem w warunkach próby, więzienia, torturowania zawstydzali innych" – pisał też na łamach "Gościa".
Był autorem około 50 książek i blisko 1,5 tys. artykułów, głównie o Powstaniu Warszawskim, stosunkach polsko-żydowskich i polsko-niemieckich. W 1962 r. ukazały się: "Konspiracyjne Varsaviana poetyckie 1939–44" wydane w Warszawie. W Krakowie w 1967 r.: "Ten jest z Ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939–1945", zaś w 1974 r.: "1859 dni Warszawy". W ostatnich latach na swoim blogu pisał: "Napisałem sporo rzeczy lepszych i gorszych, ale źródłem prawdziwej satysfakcji jest dla mnie, że nie muszę się niczego, co napisałem, wstydzić, albo marzyć, aby zapadło się pod ziemię".
Przez kilka lat, od 2004 r. był felietonistą "Gościa". W 2008 r. pisał, dokonując swoistego podsumowania: "Za co dziękuję? W moim wieku jest zupełnie oczywiste, że człowiek dokonuje całościowego obrachunku życia. Rachunku świateł, półświateł, cieni i blasków, które w naszej biografii odegrały jakąś rolę. Ten bilans jest dla mnie naznaczony poczuciem ogromnej wdzięczności Bogu i ludziom za to wszystko, co mi się udało w życiu zrobić pozytywnego".
Na znak żałoby po śmierci Władysława Bartoszewskiego flagi Belwederu i Pałacu Prezydenckiego zostały opuszczone do połowy masztów.
Czytaj także: