Dziś uroczystość św. Wojciecha - patrona Polski i wielkiego Europejczyka.
Dziś, gdy w słowach Europa, Europejczyk, europejski, powtarzanych aż do znudzenia, dostrzegamy głównie sens polityczno-gospodarczy, z mroku dziejów wyłania się postać przypominająca o znacznie głębszym wymiarze europejskości. W 1997 roku obchodziliśmy uroczyście 1000. rocznicę męczeńskiej śmierci św. Wojciecha - misjonarza, biskupa, zakonnika, uczonego, poety. Był przyjacielem zarówno cesarza, jak i ludzi ubogich, pokrzywdzonych.
Chluba narodu
Urodzony około roku 956 w miejscowości Libice we wschodnich Czechach, w siedzibie książęcego rodu Sławnikowiców, już jako mały chłopiec miał szczęście trafić na wybitnego protektora. Właśnie w Libicach w roku 961 zatrzymał się na krótko biskup Adalbert, który jedenaście lat później, jako arcybiskup Magdeburga, przyjmował u siebie Wojciecha, rozpoczynającego w stolicy Saksonii swoją zagraniczną, dziś powiedzielibyśmy: europejską edukację.
Magdeburg był wówczas bardzo silnym ośrodkiem kultury: oprócz szkoły klasztornej istniała tam elitarna szkoła biskupia, w której kształciło się młode pokolenie książąt słowiańskich z ziem położonych po prawej stronie Łaby. Arcybiskup troskliwie zaopiekował się Wojciechem, dał mu na bierzmowanie swoje imię i dlatego w wielu miejscach Europy Zachodniej chluba czeskiego rodu czczona jest pod obco dla nas brzmiącym imieniem Adalbert.
Ambitne plany
Późniejszy patron Czech, Polski i Węgier żył w czasach nazywanych przez historyków epoką renesansu ottońskiego, od imienia cesarza Ottona III, który zamierzał odbudować dawną potęgę rzymskiego imperium, opartą jednak na fundamencie wiary chrześcijańskiej. Otton gotów był porzucić dotychczasową ekspansywną politykę Cesarstwa Niemieckiego na rzecz utworzenia uniwersalistycznej federacji samodzielnych państw, uznających autorytet rzymskiego cesarza oraz papieża. Obok rzeszy niemieckiej istniały już bowiem nowe organizmy państwowe, które potrafiły obronić swoją suwerenność. Główne natchnienie dla swoich idei Otton III czerpał przede wszystkim ze słynnego dzieła św. Augustyna "O Państwie Bożym".
Z ambitnymi planami cesarza zbiegły się wielkie ruchy reformatorskie w Kościele. Szczególną rolę odegrało opactwo Benedyktynów w Cluny. W czasie licznych wędrówek po Europie św. Wojciech spotkał się m.in. z opatem Cluny, Majolem, oraz biskupem Gerardem z Tuluzy, czołowymi przedstawicielami reformy monastycznej. Pod ich wpływem przyjął ascezę jako najdoskonalszą drogę do osiągnięcia zbawienia wiecznego. Z Italii do Pragi wrócił niemal jak prawdziwy mnich, tyle że w biskupich szatach, do katedry zaś na wzgórzu hradczańskim wkraczał boso, z opuszczoną głową, nie zważając na entuzjastyczne powitania tłumu.
Rozmawiali do późna
- Jak wytłumaczyć - zastanawia się prof. Paweł Strzelczyk - ogromną siłę oddziaływania Wojciecha na niemal wszystkich, z którymi się spotykał? Na Ottona III, Stefana Wielkiego, Bolesława Chrobrego, a w gruncie rzeczy chyba także na Bolesława II czeskiego? I próbuje odpowiedzieć: - Wojciech oddziaływał na współczesnych przede wszystkim siłą charakteru i tymi cechami, które wówczas były rzadkością, zwłaszcza w sferach, z których Wojciech się wywodził i wśród których się obracał.
Przyjaźń między św. Wojciechem a cesarzem trwała aż do męczeńskiej śmierci Sławnikowica, i była bardzo głęboka. Otton odwiedzał Wojciecha już wcześniej, gdy ten przebywał w Rzymie, w benedyktyńskim klasztorze św. Aleksego. Jak piszą biografowie, również w czasie pobytu młodego biskupa w Moguncji cesarz poświęcał mu wiele czasu. Rozmawiali ze sobą niemal codziennie, do późna w nocy, o zaletach życia zakonnego, o chrześcijańskiej pokorze i marności dóbr doczesnych. Marzycielska i żarliwa natura Ottona skłonna była do mistycyzmu. Zdarzały się chwile, że odkładał koronę, zdejmował szaty i siadał u stóp braci mnichów, aby uczyć się od nich skromności i pokory. Marzył o zjednoczeniu Europy, a jednocześnie miał świadomość znikomości ziemskich potęg.