Co najmniej dziewięć osób zginęło w poniedziałek w zamachu przeprowadzonym przez islamistów z ugrupowania Al-Szabab na mikrobus wiozący pracowników do siedziby ONZ w autonomicznym regionie Puntland, na północnym wschodzie Somalii - poinformowała policja.
Do ataku doszło na drodze do stolicy regionu, Garowe. Wśród zabitych jest dwóch Kenijczyków oraz siedmiu somalijskich strażników - podały źródła policyjne, na które powołuje się agencja Reutera.
Fundusz Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom (UNICEF) poinformował, że w zamachu zginęło czterech jego pracowników, a czterej inni zostali poważnie ranni. "Atak z wykorzystaniem domowej roboty ładunku wybuchowego nastąpił, gdy pracownicy przemieszczali się między swoim hotelem a biurem" - podał UNICEF w oświadczeniu. Zazwyczaj przebycie tego odcinka samochodem zajmuje trzy minuty - dodano.
Tożsamości zabitych na razie nie ujawniono.
Według jednego z funkcjonariuszy somalijskiej policji, cytowanego przez agencję AP, ładunek wybuchowy był podłożony pod jednym z siedzeń w pojeździe i został zdetonowany zdalnie. Ugrupowanie Al-Szabab przyznało się do ataku w wypowiedzi dla agencji Reutera.
W ostatnich latach bojownicy Al-Szabab przeprowadzili kilka ataków wymierzonych w przedstawicieli ONZ w Somalii. Najczęściej dochodziło do nich w stolicy kraju Mogadiszu, gdzie wojska ONZ pomagają centralnemu rządowi w odbudowie kraju po ponad 20 latach wojny.
W przeciwieństwie do niestabilnego południa Somalii, gdzie bojownicy Al-Szabab prowadzą wojnę z centralnymi władzami i wspierającymi je wojskami Unii Afrykańskiej, północ kraju była dotąd stosunkowo spokojna i wolna od aktów terroru - zauważa AP. Mimo strat terytorialnych i śmierci najwyższych dowódców Al-Szabab nadal dokonuje zamachów w Somalii i sąsiedniej Kenii. Ugrupowanie to przyznało się m.in. do ataku na kampus uniwersytecki w kenijskiej Garissie, gdzie zginęło blisko 150 osób.