James Comey przemówił w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, a jego przemowa odbiła się szerokim echem wywołując słuszne oburzenie.
Z okazji Dnia Pamięci o Holokauście tłumaczył, że Holokaust był najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii ludzkości. Dodał też, że przerażające jest to, iż ludzie są w stanie wyzbyć się własnej moralności, a poddać się władzy grupy. I tak wspólnicy nazistów m.in. z Polski przekonali samych siebie do tego, że nie zrobili nic złego współuczestnicząc w zagładzie Żydów.
W związku z tą skandaliczną wypowiedzią dyrektora FBI ambasador USA w Polsce Stephen D. Mull został wezwany przez MSZ i otrzymał oficjalną notę z protestem. Na Twitterze napisał już: "Strasznie żałuję sugestię że Polska była odpowiedzialna za Holocaust, która jest nieprawda, szkodliwa,i obrażliwa.Będę pracował aby naprawić".
Dziś rano w TVP Info prezydent Bronisław Komorowski komentował wypowiedź szefa FBI. Stwierdził, że to ignorancja i brak znajomości historii, a także prawdopodobnie "pokłady dużej osobistej niechęci". "To jest wypowiedź obraźliwa nie tylko w stosunku do pamięci o Polsce, ale obraźliwa też w stosunku do tysięcy ludzi,(...) którzy pomagali Żydom". Wskazał m.in. na postać Jana Karskiego, którego również Stany Zjednoczone odznaczyły. A Karski przecież zwracał uwagę Stanom Zjednoczonym na zagładę Żydów i reakcji się nie doczekał.
Więcej o sprawie: