O dużym szczęściu może mówić 43-letni mężczyzna, odnaleziony dziś nad Morskim Okiem.
Gdy trafił do szpitala, temperatura jego ciała wynosiła 29 st. Celsjusza. A wszystko zaczęło się wczoraj po południu.
- Młody, 43-letni mężczyzna wyszedł wtedy ze schroniska w Morskim Oku, by obejść jezioro. W pewnym momencie źle się poczuł. Gdy zasłabł, osunął się do wody. Obudził się w nocy, ale nie był w stanie się poruszyć - opowiada dr Sylweriusz Kosiński, współtwórca krakowskiego Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, ratownik i naczelny lekarz TOPR, na co dzień pracujący na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Specjalistycznym Chorób Płuc im. dr. O. Sokołowskiego w Zakopanem.
- Mężczyzna spędził 12 godzin w mokrym ubraniu (był częściowo zanurzony w wodzie) pod gołym niebem, gdy temperatura powietrza z każdą godziną się obniżała. Ten przypadek to kolejny dowód na to, jak niesamowity jest ludzki organizm i w jak wielu sytuacjach potrafi sobie poradzić - dodaje dr Kosiński.
Gdy mężczyzna został dziś rano (ok. godz. 8) odnaleziony przez przypadkowego turystę, był przytomny i świadomy tego, co się stało.
Po zmierzeniu temperatury i przebadaniu okazało się, że jego stan został zakwalifikowany do tzw. hipotermii umiarkowanej, a nie do hipotermii głębokiej. Oznacza to, że pacjent nie musiał być transportowany do krakowskiego Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, które działa przy Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II.
- Trafił do zakopiańskiego szpitala, gdzie cały czas jest powoli dogrzewany. Jego organizm dobrze „podjął współpracę”. Obecnie temperatura ciała mężczyzny wynosi już 34 st. Celsjusza. Można powiedzieć więc, że stan pacjenta jest dobry - mówi dr Kosiński.
Od początku istnienia Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej uratowało już życie kilkunastu osób (w tym 2-letniego Adasia, wychłodzonego do temperatury 12 stopni), a konsultowało ponad 70 przypadków.
Zobacz także: