Spotkanie z reżyserem 15 kwietnia w sali widowiskowej Tarnogórskiego Centrum Kultury zorganizował Klub "Pochwała inteligencji na Górnym Śląsku". Twórca "Obcego ciała" po projekcji filmu opowiadał o problemach przy jego realizacji, oburzeniu feministek i psuciu zabawy w nowoczesnym świecie. Zdradził też tytuł swojego kolejnego filmu.
Po projekcji Krzysztof Zanussi tłumaczył przesłanie filmu "Obce ciało" i odpowiadał na pytania widzów Szymon Zmarlicki /Foto Gość – Mam wrażenie, że inteligencja spadła w cenie, że warto o nią zabiegać i warto ją chwalić. Jestem bardzo przywiązany do inteligencji i jako wartości abstrakcyjnej, i jako formacji społecznej. Wiele piękna, które widzę w Polsce i w polskości, wiąże się z formacją inteligencką. Była rzadka, bo niewiele krajów Europy wydało z siebie podobną formację i ona dzisiaj przemienia się w coś innego. Może staje się mieszczaństwem, a może klasą średnią. Niemniej to bardzo ważna grupa. Inteligent z XIX i XX wieku zawsze stał na straży ideałów z wyższej półki – przypomniał na początku spotkania.
Reżyser tłumaczył, jakie przesłanie chciał zawszeć w „Obcym ciele”. Dlatego zacytował słowa bohaterki, jakie padają na końcu filmu: „Absolutna wolność – i co mi z tego?”. Jak skomentował, „wolność jest wartością wielką, ale instrumentalną”, która ma czemuś służyć, bo inaczej staje się swawolą.
Podczas spotkania zostały też przywołane wyniki ostatniego badania religijności wśród Polaków, z których wynika, że wiarę w Boga deklaruje 86 proc. rodaków, a więc tyle samo, co w Afganistanie. W opinii ekspertów ma to pokazywać, że „z praktycznego punktu widzenia Polska spełnia niemal wszystkie warunki państwa wyznaniowego”. Mimo tych faktów Krzysztof Zanussi odważył się nakręcić film o dyskryminacji chrześcijan.
– Polska jest krajem, w którym zachodzą przemiany. Nie lubię rozróżnienia na chrześcijaństwo otwarte i zamknięte, bo w tym jest zawarta pewna doza demagogii. Wszelka religijność, również muzułmańska czy buddyjska, bywa bardzo głęboko metafizyczna, ale bywa też powierzchowna i obrzędowa. Ale jeżeli w chrześcijaństwie jest to zespół wartości, które są przeżywane, to one zawsze są niewygodne i nigdy w historii chrześcijanom nie mogło być wygodnie. Bo jeśli było, to znaczy, że nie byli porządnymi chrześcijanami – ocenił.
Plakat filmu "Obce ciało" w holu Tarnogórskiego Centrum Kultury Szymon Zmarlicki /Foto Gość Reżyser odniósł się do antynagrody „Węży”, którą otrzymał jego film. – Zepsułem komuś zabawę. Bo jest teraz taka zabawa w bogacenie się i rozkoszny świat niklowanych klamek i wyjazdów do Hurghady na wakacje. A ja wchodzę w to wszystko i mówię: Popatrzmy od strony etycznej, czy naprawdę to jest życie godne pochwały – wyjaśniał.
Skomentował również pełną oburzenia reakcję feministek na „Obce ciało”, mimo wielu postaci silnych kobiet w jego poprzednich obrazach. – Feminizm przypomina cholesterol. Jest dobry i zły – skwitował krótko. – Rzeczywiście skrajne feministki wzięły mnie pod ostrzał, ale myślę, że głównie z braku wyboru. Wcześniej był Janusz Korwin-Mikke, a nagle okazało się, że ja też się nadaję – dodał.