W centrum miasta zbierali podpisy pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej aborcji.
- Wielu przechodniów sądzi, że aborcję wykonuje się u nas tylko w początkowej fazie życia, do 12. tygodnia. Tak jednak nie jest - alarmuje Katarzyna Malcharczyk z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji”.
Śmierć w szóstym miesiącu
W środę 15 kwietnia Katarzyna z grupą wolontariuszy zbierała podpisy na ulicy Stawowej w Katowicach. - Dzieci z Zespołem Downa są w Polsce zabijane często w 23.-25. tygodniu życia, czyli w piątym, szóstym miesiącu życia płodowego. Takie samo dziecko, jeśli rodzi się jako wcześniak, jest już ratowane - tłumaczyła.
To niepierwsza obywatelska inicjatywa zmiany polskiego prawa. Przepisy pozwalają dziś na zabijanie przed narodzeniem dzieci chorych lub poczętych z gwałtu. W poprzednich próbach zmiany tego stanu rzeczy, podjętych w 2011, 2013 i 2014 roku, zapaleńcy z Fundacji "PRO - Prawo do życia" zebrali ponad 1,25 mln podpisów. Parlament za każdym razem odrzucał jednak ich obywatelskie projekty. - Oczywiście, denerwuje nas, że posłowie wyrzucają podpisy obywateli do śmietnika, ale ten wysiłek nie idzie na marce. Zbierając podpisy, uświadamiamy ludziom, na co w rzeczywistości pozwala polskie prawo. Z tego powodu podejście Polaków do sprawy aborcji zmienia się. Samych wolontariuszy do zbierania podpisów w ciągu ostatnich dwóch tygodni zgłosiło się już czterystu - zdradziła Katarzyna Malcharczyk.
Wyrwać nas z letargu
Grupa obrońców życia zbierała podpisy na ulicy Stawowej pod banerem z fotografią zakrwawionego dziecka, zamordowanego przez abortera w 24. tygodniu od poczęcia. Zdjęcie, pochodzące z wystawy „Wybierz życie” jest drastyczne, ale - jak przekonują obrońcy życia - tylko pokazanie, czym w rzeczywistości jest aborcja, może zbudzić współczesnego człowieka z letargu, wyrwać go z biernego godzenia się z barbarzyństwem. Rosnący sprzeciw wobec aborcji, widoczny w badaniach opinii społecznej w Polsce, pokazuje, że pokazywanie tych plakatów jest skuteczne.
Zdjęcie zabitego dziecka na banerze, który stał w środę na Stawowej, jest zestawione z fotografią prezydenta Komorowskiego. Podpis głosi: „757 zamordowanych w 2012 r., bo były chore. Dobry kompromis, panie prezydencie?”. - Mamy w tym roku wybory prezydenckie i parlamentarne. Chcemy, żeby ludzie, zastanawiając się nad wyborem swoich kandydatów, wzięli pod uwagę nie tylko ich poglądy np. na sprawy gospodarcze, ale także ich stosunek do ochrony życia - komentowała Katarzyna Malcharczyk.
Projekt Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji” przewiduje wprowadzenie w Polsce całkowitego zakazu zabijania dzieci przed narodzeniem. Przy czym, wbrew histerycznym twierdzeniom środowisk feministycznych, proponowane zmiany wcale nie zagrożą życiu ani zdrowiu ciężarnych kobiet. W swoim projekcie obrońcy życia zapisali bowiem (w artykule 152. Kodeksu Karnego): „Nie popełnia przestępstwa lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej”.
Kartę do zbierania podpisów można pobrać ze strony www.stopaborcji.pl.
Ulica Stawowa w Katowicach - zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zakazującej aborcji Przemysław Kucharczak /Foto Gość